Kto szuka na Kaukazie prawdziwej dzikości, przygody, dziewiczej natury, miejsc niezadeptanych przez turystów, niewątpliwie odnajdzie je w Tuszetii. Do tego regionu na wschodzie Gruzji docierają tylko najodważniejsi – ale kto pokona pełną adrenaliny drogę do Omalo, znajdzie się w samym sercu kaukaskiej głuszy, która od wieków wibruje niesamowitą magią.
Tuszetia to region na wschodzie Gruzji, położony nieopodal Kachetii, krainy wina. Tuż za kachetyjskimi nizinami rozciąga się siedem pasm Wysokiego Kaukazu, oddzielających Gruzję od Czeczenii i Dagestanu. Pośród trudno dostępnych szczytów mieszkają Tuszeci – grupa etniczna od setek lat żyjąca w niejako przymusowej izolacji od reszty kraju. Ale osamotnienie podyktowane surową naturą Kaukazu pozostawia to miejsce niemal nietknięte. Takie jak dawniej, pierwotne, oderwane od cywilizacyjnego chaosu.
Spis treści
Droga do tuszeckiej dziczy
Tuszetia pewnie jeszcze długo – na szczęście – nie zmieni swojego oblicza. Wszystko dlatego, że mało kto się tutaj zapuszcza. Aby dotrzeć do Tuszetii, trzeba pokonać przełęcz Abano (2826 m n.p.m.), najwyższą przejezdną przełęcz górską na Kaukazie, oraz kręty górski szlak – jeden z najwyżej położonych w Europie, który nie bez powodu doczekał się miana siódmej najniebezpieczniejszej drogi świata
Droga do Omalo, nieformalnej stolicy Tuszetii, jest niemożliwie piękna i równie zdradliwa. Przejeżdżać tędy można tylko przez 2–3 miesiące lata. Bywa, że nawet w czerwcu czy lipcu trasa jest nadal niedostępna dla ruchu. Podczas gdy pogoda na całym Kaukazie wydaje się stabilna, tutaj jedna silna ulewa potrafi dosłownie zmyć wytyczony trakt z powierzchni górskich zboczy. Zamykają go wtedy na kilka dni i z mozołem naprawiają. Nie da się wówczas do Tuszetii wjechać, nie można jej też opuścić. Można za to zrozumieć, jak niewiele znaczy człowiek w starciu z żywiołem.
Mamuka za kółkiem
My z tuszecką naturą igrać nie zamierzamy. Mimo że mamy dwie własne deliki 4×4, a nasza grupa jest silna, zwarta i niczego się nie boi, na wyprawę po Tuszetii wynajmujemy lokalnych kierowców. Podobnie jak dwa lata temu, do Omalo wiezie nas Mamuka Guluchaidze (kontakt do niego dla zainteresowanych podaję na końcu artykułu).
Koszt całej eskapady, czyli wynajem dwóch terenówek 4×4 z kierowcami na dojazd do i z Tuszetii oraz jednodniową wycieczkę do Dartlo, wynosi 1600 lari. Niewiele za pewność, że dojedziemy cali i zdrowi. Zawsze lepiej zapłacić te 1600 lari i zaufać lokalnym kierowcom, którzy jeżdżą tędy regularnie, znają miejscowe wertepy i potrafią je bezpiecznie pokonać. Zresztą o ryzyku, niespodziankach i przezorności niezbędnej na drodze do Omalo wspomniałem już w artykule Spektakularna Tuszetia.
Tuszetia – gruziński koniec świata
Po dotarciu do Omalo zatrzymujemy się w guesthousie Tevdore (wioska składa się z dwóch części: w Górnym Omalo, czyli Zemo Omalo, znajdują się zabytkowe, średniowieczne baszty obronne, a w Dolnym Omalo, Kvemo Omalo, są domy mieszkańców i hostele). Zanim jednak przekroczymy próg gościnnego pensjonatu, rozprostowujemy nogi po wymagającej i emocjonującej jeździe.
Wsłuchujemy się w cichy rytm przyrody, łapczywie łykamy rześkie górskie powietrze. Z każdym haustem tuszeckiego odludzia oddech z wolna się uspokaja. Z każdą minutą serce przestaje walić jak opętane. Tylko po to, by za moment znów przyspieszyć i pognać na spotkanie spektakularnym pejzażom Kaukazu.
Tuszetia – w sennej baśni
W tuszeckiej dzikości czujemy spokój. Jesteśmy na końcu świata. Moglibyśmy leżeć na trawie, gapić się w niebo i robić zupełnie nic – gdyby nie fakt, że przyjechaliśmy tu kręcić film na mój kanał na YouTube. Dziś będziemy dogrywać kilka wypowiedzi i ujęć. O siódmej rano jestem gotowy do działania. Chociaż to trochę za dużo powiedziane. Nienawidzę tak wcześnie wstawać. Mało tego, ja zwyczajnie lubię spać – mogę tak pół dnia albo i dłużej i nadal nie będę miał dosyć. Teraz, gdy tuszecki świt smaga chłodem, tym bardziej wolałbym wrócić do łóżka. Ale film sam się nie zrobi – kto chce, może docenić moje poświęcenie. 😉
Jest rześko, 13°C. Trochę popadało, ale później na moment zrobiło się słonecznie, więc nakręciliśmy to, co planowaliśmy. Obrazy być może lepiej niż słowa opowiedzą o tym, co zastaliśmy w Tuszetii. Pokażą majestatyczne szczyty, osnute zielenią traw i pierzastymi chmurami. Wyrastające ze zboczy kamienne baszty obronne. Uśmiechnięte dzieciaki. Nieprzebrane połacie górskich łąk z pasącymi się owcami. Spacerujące środkiem wioski krowy, galopujące swobodnie konie. Pulsującą pod skórą przygodę.
Siedzę na koniu
Wczoraj byliśmy w Dartlo, najpiękniejszej historycznej wiosce Tuszetii. Dziś, trzeciego i zarazem przedostatniego dnia naszej wyprawy, ruszamy na konny trekking nad jezioro Oreti. Jedziemy wolnym tempem przez zielone łąki i przyjemnie zacieniony las. Po drodze chłoniemy piękne widoki.
Gdzieniegdzie odkrywamy pamiątki przedchrześcijańskich kultów religijnych, które do dziś kształtują lokalną kulturę, nieco odmienną od typowo gruzińskiej. Chociaż w Tuszetii można wędrować kilometrami i nie spotkać żywego ducha, tu i ówdzie widzimy ludzi zanurzonych w tej unikalnej obyczajowości – potomków Tuszetów i Bacbów, którzy tak jak przodkowie wiodą życie trudne i pełne wyzwań, ale też spokojne, proste, odległe od bałaganu wielkiego świata.
Barany i piwo
Po drodze nad jezioro Oreti zatrzymujemy się u gospodarza na pieczonego barana, czoban kaurma. Wieczór spędzamy z kolei przy kufelku Aludi, słodkiego ciemnego piwa z chmielu i jęczmienia górskiego, produkowanego lokalnie zgodnie z tradycyjną recepturą. W hostelu w Omalo mamy cudowną gospodynię, która też wspaniale nas karmi. Jedzenie i picie to ważny gruziński akcent, dlatego i w Tuszetii nie może go zabraknąć.
W porze śniadania i obiadokolacji stoły są zastawione pysznymi i sycącymi daniami. Ale kulinarna uczta w Tuszetii w niczym nie przypomina bezwstydnej rozpusty. Większość produktów dostępnych w tej części Kaukazu pochodzi bowiem z Tbilisi albo z Telawi, stolicy Kachetii. Koszty dowiezienia ich w wysokie partie gór są spore. To dlatego każdy kęs szanuje się tu podwójnie. I również dlatego za piwo, za które w sklepach w Tbilisi płacimy 2 lari, tutaj daliśmy 7. Ale nie ma co się oburzać czy wściekać.
Życie w Tuszetii jest srogie, podobnie zresztą jak w Swanetii. Wszelkie dodatkowe udogodnienia rodzą dodatkowe koszty. Równocześnie jednak dają lokalnym mieszkańcom możliwość zarobku. Codzienność naprawdę ich nie rozpieszcza, a mimo to przychylą nam nieba. Tym bardziej trzeba szanować lokalne warunki i zasady. A jeśli o te ostatnie chodzi, pamiętajmy, że nie wolno wwozić do Tuszetii ani spożywać na miejscu mięsa wieprzowego – choć to region chrześcijański, miejscowi rolnicy nie hodują świń, a samo jedzenie wieprzowiny jest tu tematem tabu.
Wolność ponad chmurami
Po czterech dniach tuszeckiej eskapady zjeżdżamy do mojej ukochanej Kachetii, do mojej ojcowizny, do krainy wina. Niedługo będę mógł zaprosić Was tutaj do swojej winiarni. W końcu! Tyle lat marzeń, które nareszcie się spełnią!
Tymczasem pokonujemy drogę powrotną z Omalo do Kwemo Alwani. Na krętej, wąskiej asfaltówce znów na przemian czujemy przyspieszające tętno i oddychamy z ulgą. Biorąc pod uwagę, że ten wyjazd traktuję jako swój wieczór kawalerski – dziś jest 4 sierpnia 2019 r., a ja 31 sierpnia biorę ślub z Sophy, Gruzinką – uważam, że nie mógł on wypaść lepiej! Przede wszystkim dlatego, że jestem tu ze wspaniałymi ludźmi. Szczęśliwie zawsze na takich trafiam.
W obliczu dzikiego Kaukazu zastanawiam się, dla kogo w zasadzie jest Tuszetia. I myślę sobie, że dla tych, którzy kochają przyrodę i chcą odpocząć od świata. Dla tych, którym niestraszna jedna z najniebezpieczniejszych dróg świata. Tych, którzy kochają Bieszczady i serial „Wataha”. Te góry z wierzchołkami zatopionymi we mgle i gęstwinie tajemnic. Te obłędne drogi ponad chmurami. To wszystko tworzy specyficzny, unikalny klimat. Tu, w Tuszetii, pozwala on ze zdwojoną mocą poczuć baśniowość świata, magię, dawne wierzenia. Można usiąść z gitarą, zagrać Stare Dobre Małżeństwo i jest genialnie!
Zdjęcia i obróbka: Jan Bożek i Bartłomiej Rozkładaj
Informacje praktyczne – Tuszetia
- Wynajem samochodu 4×4 z lokalnym kierowcą – w 2019 r. za wynajem 2 samochodów Mitsubishi Delica na trasę Kwemo Alwani – Omalo – Dartlo – Omalo – Kwemo Alwani zapłaciłem 1600 GEL.
- Sprawdzony kierowca: Mamuka Guluchaidze – bezpośredni numer telefonu +995 558 15 30 35. Kontakt w językach gruzińskim i rosyjskim.
- Konie na trekking (trasa Omalo – jezioro Oreti): 50 GEL/osoba, 50 GEL/przewodnik.
Tuszetia – polecane noclegi
Noclegi Omalo: guesthouse’y Shina (Górne Omalo) i Tevdore (Dolne Omalo). Koszt noclegów w Omalo – od 60 GEL/os. w pokoju wieloosobowym.
Zobacz Tuszetię na moich wycieczkach
- Winny Tour z Tuszetią – jeep tour & wine tour 9 dni
- Gruzja 4×4 z Tuszetią i Waszlowani – jeep tour 9 dni
- Tuszetia i Chewsuretia – trekking, jeden z najpiękniejszych szlaków w Gruzji