14 listopada miałem okazję obejrzeć mecz piłkarski Polska–Gruzja w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy 2016 na stadionie Dinama Tbilisi w Gruzji. Spotkanie i wydarzenia dodatkowe stanowią świetne podsumowanie mojego tegorocznego, półrocznego pobytu w Gruzji. Za dwa dni wracam na kilka miesięcy do Polski.
Koniecznie muszę podkreślić, że moja firma była jedynym polskim biurem podróży, które zorganizowało wyjazd dla kibiców z Polski na zasadzie „mecz + zwiedzanie”. Wspólnie z 22 uczestnikami wyjazdu mogliśmy w terminie 13.11–18.11.2014 być świadkami miażdżącej wygranej polskiej reprezentacji. Piłkarze znad Wisły wygrali z drużyną gruzińską aż 4:0!!!
Poza tym wykorzystaliśmy te kilka dni, by dokładnie poznać Tbilisi a także odwiedzić zieloną krainę Kachetii, zajrzeć do zespołu klasztornego Bodbe, gdzie pochowana jest św. Nino, mniszka z Kapadocji, dzięki której Gruzja przyjęła chrześcijaństwo w 337 roku n.e.; trafiliśmy także do gruzińskiego „miasta miłości” Sighnaghi, w którym w ekologicznej winiarni degustowaliśmy znakomite wino. W trakcie wycieczki turyści poznali również dawną stolicę Kartlii – kolebki dzisiejszej Gruzji – miasto Mtskheta i znajdujące się w nim obiekty wpisane na listę UNESCO: cerkiew Dżwari (VI–VII wiek), katedrę Sveticchoveli (XI wiek), „gruziński Wawel” z grobami królów z dynastii Bagrationi (panującej w Gruzji przez 1000 lat) oraz klasztor żeński Samtavro (IV wiek), gdzie pochowani są władcy, którzy jako pierwsi przyjęli chrzest – król Mirian i królowa Nana. Ostatniego dnia wycieczki pojechaliśmy do Gori, rodzinnego miasta Józefa Stalina, sprawdziliśmy, że na szczęście nie było go w domu, a na koniec, parafrazując turystów, prawdziwa petarda – zdobyliśmy najstarsze na Kaukazie miasto skalne Uplistsikhe (V wiek p.n.e.), niegdyś siedzibę władców i ośrodek przedchrześcijańskiego kultu.
Dzień przed meczem poznałem kultowego już dziennikarza Polskiego Radia i komentatora sportowego pana Tomasza Zimocha i miałem przyjemność pokazać mu centrum Tbilisi. Miłą niespodzianką były wspólne nagrania wideo zamieszczone potem na facebookowym fanpage’u. 🙂
Zwiedzanie Tbilisi z Tomaszem Zimochem:
https://www.facebook.com/video.php?v=600849013375352&set=vb.192306614229596&type=2&theater
Na mecz przyjechało około 700 miłośników piłki nożnej z Polski. Cieszyłem się, widząc flagę Zawiszy Bydgoszcz – klubu z mojego ukochanego polskiego miasta. 🙂
Dziennikarze spodziewali się przynajmniej 1,5 tys. Polaków. Niestety w połowie listopada jest zdecydowanie mniej połączeń lotniczych między tymi krajami, co przekłada się na niewielkie możliwości dotarcia do Tbilisi. Wizz Air lata tylko raz w tygodniu, LOT sprzedawał rejsy 13.11 i 14.11 z możliwością powrotu 16.11 lub 18.11, inne linie oferowały przeloty z międzylądowaniami w Rydze lub Mińsku na Białorusi. Słyszałem, że ktoś doleciał z Wilna. To nie to samo, co w ścisłym sezonie turystycznym, gdy samoloty przylatują dzień w dzień.
Innym problemem były, w moim odczuciu, ogromne ograniczenia w zakupie biletów przez stronę kupbilet.pl (czyli de facto bezpośrednio od PZPN-u). Udało mi się dostać 19 biletów, niektórzy chętni na wyjazd zwlekali do ostatniej chwili, a 3 listopada sprzedaż została zakończona. Dla siebie i kilku znajomych Polaków kupiłem więc bez problemu w Gruzji bilety na sektor gruziński.
Przed rozpoczęciem meczu doszło do starcia polskich kibiców z gruzińską policją. W różnych kierunkach poleciało kilka wyrwanych krzesełek, tak że w gruzińskim sektorze czuliśmy się bezpieczniej niż turyści w sektorze polskim!
Pierwsza połowa minęła pod znakiem kopaniny i upadków. Gruzini walczyli dzielnie, ale mieli problemy z celowaniem w polską bramkę. Po przerwie inicjatywę przejęli Polacy i nie było już litości. Pierwszą bramkę przegapiłem, stojąc w kolejce po colę, drugą, gapiąc się na polski sektor, trzecią, pisząc SMS-a. Na szczęście widziałem bramkę nr 4.
Gole zdobyli: 50′ Kamil Glik, 68′ Grzegorz Krychowiak, 71′ Sebastian Mila, 89′ Arkadiusz Milik.