Dzisiaj chciałbym opowiedzieć (możecie obejrzeć mój nowy film albo przeczytać rozbudowaną i zredagowaną transkrypcję) Wam trochę o zjawisku, które możemy określić jako absurdy drogowe w Gruzji, ponieważ jest to jeden z tych tematów związanych ze zwiedzaniem Gruzji, przy okazji którego trzeba podkreślić sprawy dotyczące bezpieczeństwa.
W Gruzji wszystko, co może się złego wydarzyć, dzieje się właśnie na drodze. Realia drogowe są takie, że poza Tbilisi w wielu rejonach wjeżdża się w typowy „jeep tour”, dziurawe drogi albo trasy w ogóle bez asfaltu… Nawet nie wszystkie drogi asfaltowe, które zostały zrobione w ostatnich latach, spełniają jakiekolwiek standardy, ponieważ zawsze jest takie zagrożenie, że na drodze np. pojawi się krowa, świnia, osioł, stado owiec albo ktoś pijany, kto się przewraca czy zatacza. Już nie wspominając o wypadkach – nawet dzisiaj (w dniu nagrywania filmu) widzieliśmy na trasie auto, które dachowało, i była to duża terenówka, która zatarasowała pół drogi. Policja szybko pojawiła się na miejscu wypadku, ponieważ jest jej tu bardzo dużo. Od czasów rządów Miszy Saakaszwilego policja stała się wizytówką Gruzji i zachodzących w niej przemian. Przeszklone komisariaty, nowe radiowozy, rejestrowane patrole i wysokie pensje miały ostatecznie wyplenić korupcję. To co zostało zmodernizowane w jednych służbach nie udało się w innych. Kuleje wciąż służba zdrowia i tak też było przy tej historii.
Spis treści
Absurdy drogowe w Gruzji – film
Karetka musiała natomiast dojechać z odległej miejscowości, bo to było między dwoma większymi miastami; jeżeli zdarzy się jakiś duży wypadek, to niestety realia są takie, że karetka może nie zdążyć dojechać.
Absurdy drogowe w Gruzji
Znacie moje artykuły, filmy i mój sposób opowiadania o Gruzji, więc wiecie, że dużo żartuję. Dzisiaj chciałbym jednak, aby ten materiał był trochę poważniejszy, ponieważ Gruzja jest na celowniku coraz większej liczby osób, także młodych, które mają mniejszy kapitał albo chcą przeznaczyć mniej kasy na zwiedzanie i często wybierają transport publiczny, czyli marszrutki (niewielkie busiki, które kursują między miastami), albo zbierają się w jakiejś grupie i przemieszczają się taksówką lub wynajętym samochodem. Więc – czy to taksówka, czy marszrutka, czy wynajęte auto – trzeba pamiętać o tym, że w Gruzji nie ma przeglądów technicznych samochodów. Nie można więc zweryfikować, czy auto spełnia jakiekolwiek standardy, np. czy hamulce albo opony poradzą sobie w każdej – nawet ekstremalnej – sytuacji. Trzeba bardzo uważać. Jeśli decydujecie się na wypożyczenie auta, oczywiście trzeba je z każdej strony sfotografować. Jeżeli macie możliwość, to również można je obejrzeć, wjechać na jakieś podwyższenie, popatrzeć z dołu, sprawdzić stan opon – jeśli są przetarte, to każdy, kto zrobił prawo jazdy w Polsce, powinien wiedzieć, jak zareagować. Podobnie z marszrutką. Jeśli niepokoi Was wygląd auta lub zachowanie kierowcy, to nie bójcie się po prostu powiedzieć, że chcecie wysiąść, bo najważniejsze jest nasze bezpieczeństwo. Więc podczas planowania zwiedzania Gruzji należy wziąć pod uwagę ten czas, który przeznaczycie na czekanie na sensowny transport. Niekiedy – mimo ryzyka straty czasu – lepiej po prostu powiedzieć: „Sorry, ja tym nie pojadę”.
Egzamin na prawo jazdy w Gruzji
Należy pamiętać jeszcze o jednej rzeczy. Egzamin na prawo jazdy w Gruzji odbywa się wyłącznie na placu manewrowym. Tak naprawdę wiadomo, że na placu manewrowym nauka jest żadna i niewiele się z niej wynosi. Przykład? Na pewno to zobaczycie – w wielu miejscach w Gruzji funkcjonuje coś takiego jak „pałkowi”. To ludzie, którzy zarządzają niewielkimi odcinkami parkingów w miastach i po prostu pomagają wjechać/wyjechać/zaparkować. To nie jest tak, że jesteśmy w Gruzji przyzwyczajeni do tego, że traktuje się nas jak arystokratów, przed którymi rozkłada się czerwony dywan, tylko po prostu wielu kierowców nie umie w ogóle parkować. Nie potrafią zrobić koperty, stanąć przy krawędzi, czasami też po prostu podejście jest luzackie. Nie chcę nikogo obrażać, ale przyjęcie takiej postawy, kiedy robimy coś, co przekłada się na bezpieczeństwo, automatycznie powoduje, że trzeba być ostrożnym. Zatrzymywanie się na środku drogi/ulicy/ważnego odcinka komunikacyjnego i tarasowanie trasy żeby np. pozdrowić kolegów to nadal w Gruzji norma. O używaniu kierunkowskazów możecie też w ogóle u nas zapomnieć 😀
Jeżeli młody gruziński kierowca nauczył się tylko jeździć samochodem z automatyczną skrzynią biegów u swojego szwagra i później pojechał na egzamin, to dostanie na nim auto z automatyczną skrzynią biegów, a jeżeli uczył się jeździć u wujka, który ma auto z manualną skrzynią biegów, to takim pojedzie na egzaminie. Realia drogowe są jednak takie, że każdy jedzie, zajeżdża, przyspiesza, na tych lepszych trasach jedzie się auto w auto, tak naprawdę prawie stykając się zderzakami. Do tego dodajmy warunki drogowe, czyli – jak mówiłem – może się zdarzyć krowa, świnia, ktoś pijany za kierownicą, szczególnie daleko od głównych tras, gdzieś na prowincji, gdzie po prostu ruch jest też inny i policja tak często się tam nie zapuszcza.
Może się zdarzyć niebezpieczna sytuacja, a jak już się dzieje coś takiego, to trzeba zwrócić uwagę, że służba zdrowia jest tu wciąż nierozwinięta, a lepsze usługi zapewnią szpitale prywatne. Więc wolałbym, aby zawsze każdy turysta miał świadomość, że należy zwrócić uwagę na te elementy i po prostu uważać, bo można natknąć się na człowieka, który leci 150 km/h starą ładą bez przeglądu, która jest złożona z trzech innych ład. Każdy to zobaczy w Kutaisi; są tam wielkie kompleksy, u szwagra w garażu robi się z 6 samochodów np. 20. Jak się coś takiego zobaczy, to człowiek zda sobie sprawę z tego, że musi na siebie uważać. Nie chciałbym, żeby ktoś z Was, zamiast spędzić w Gruzji wakacje marzeń, przeżył wielki życiowy horror. Słyszałem już o wielu wypadkach i jestem troszkę zdziwiony, że ludzie, którzy doznali tu jakiegoś poważnego wypadku, milczą na ten temat. Bo nie dajmy się oszukać, w całym tym naszym gruzińskim raju jest też łyżka dziegciu i na każdym spotkaniu i w każdym artykule, w którym piszę o jeździe samochodem, powtarzam, że trzeba bardzo uważać.
Jak jeździć w Gruzji?
Jeśli chcecie się tu zastosować do europejskich przepisów, pamiętajcie o tym, że tutejsze są inne; przepisy dla wielu kierowców są tylko sugestią, lepiej dostosować się więc do tego, jak jeżdżą inni. Czyli: większy ma zawsze rację, wyprzedzanie na zakręcie, inni kierowcy to zrobią, więc tym bardziej Wy uważajcie, aby tego nie robić, ale jak jadą trzy czy cztery auta na drodze jednopasmowej i pchają się przed Was, to niestety róbcie to samo. Wspominałem o braku przeglądów, natomiast fajne jest to, że np. wypożyczalnie samochodowe mają ubezpieczone samochody. Kilkakrotnie spotkałem się już z sytuacją, że coś się w aucie stało, np. pękła szyba – wiadomo, są to drogi górskie, czasem spadnie kamień i nagle przez pół szyby idzie pajęczynka. Jeśli wybierzecie dobrą wypożyczalnię, polecaną przez wiele osób na forach, na Facebooku czy na konkretnych blogach, to macie pewność, że w momencie kiedy coś się z autem stanie, cała przednia szyba w ciągu jednego dnia zostanie wymieniona jest na nową, dzięki czemu człowiek ma poczucie, że wszystko będzie OK.
Warto również zwrócić uwagę na korzystanie ze stacji benzynowych. Paliwo jest tu gorszej jakości. Wszystkie osoby, które wybierają się do Gruzji własnym samochodem napędzanym ropą, muszą pamiętać o tym, wszystkie diesle tutaj przeżywają agonię i np. auta, które przygnaliśmy tu kilka lat temu z moim ojcem, po prostu już się nie nadają do jazdy. Wtryskiwacze, całe systemy paliwowe są po prostu totalnie zanieczyszczone bardzo złej jakości paliwem. Trzeba na to uważać. Tak naprawdę wielu marek samochodowych nie da się tutaj naprawić, ponieważ warsztaty w małych miejscowościach, w garażu u sąsiada, u Zdzicha czy szwagra potrafią naprawić ładę, moskwicza czy też stare mercedesy, ale jakieś francuskie marki czy inne nie są tu w ogóle spotykane i nie ma możliwości ich naprawy. Nawet znam przypadki, że auto stało tu powyżej roku i czekało na kogoś, kto wreszcie się zjawi i je naprawi. Natomiast w Tbilisi jest ogromny serwis samochodowy Tegeta Motors i trzeba liczyć się z tym, że jest tam bardzo drogo. W czerwcu zeszłego roku zepsuła mi się toyota RAV4 napędzana ropą, wysiadła turbina i w Tegeta Motors powiedzieli, że turbinę mogą mi zamówić z Europy i zamontować za 1500 dol. Natomiast ja poszukałem na Allegro i znalazłem tę samą turbinę za 600 zł plus 300 zł za przewiezienie jej tutaj w dodatkowej walizce. Mechanik zamontował mi to za 200 lari. Mam poczucie, że jest to dobry mechanik, ponieważ wiem, że 10 lat pracował w Niemczech *. Gdyby ktoś szukał, jest jeszcze inny mechanik, który zajmuje się samochodami wielu naszych rodaków, a także naszych przedstawicieli rządowych, którzy są w Tbilisi. Nie chcę robić reklamy, ale w razie czego jestem w stanie taki kontakt udostępnić.
* Równo rok po naprawie auta mój Ojciec stwierdził, że turbina dalej nie pracuje poprawnie. Kolejnej naprawy się nie podjąłem.
Wypożyczalnie aut w Gruzji
Nie powiedziałem tego w filmie ale przez ostatnie 11 lat jeździłem w Gruzji różnymi samochodami. Korzystałem z kilku wypożyczalni i obecnie jestem ostrożny w polecaniu konkretnego kontrahenta. U wszystkich na wiele pomyślnych wynajmów zdarzyło się też wiele „fuckupów”, za które czułem się później odpowiedzialny wobec klientów. Auta z dziurawym bakiem paliwa, brak dokumentów na wyjazd do Armenii, mimo wielokrotnego potwierdzania, zamieszanie na lotniskach z wydaniem i odbiorem auta mimo umów i ustaleń. Gdy zraziłem się już bardzo do jednej firmy i próbowałem skorzystać po cichaczu jako „tajemniczy klient” z usług innej firmy, polecanej przez innych na Facebooku, i wypełniłem rezerwację on-line przez stronę internetową to, koniec końców, dostałem i tak potwierdzenie na maila z pierwszej wypożyczalni, z której już nie zamierzałem korzystać 😀
Wiele razy czytałem też na Facebooku, na grupach poświęconych Gruzji, pytania o to, czy można wypożyczyć małe auta jak Nissana Micrę albo Toyotę Yaris. Od razu sobie myślę o tym, że trzeba tym ludziom wylać na głowę kubeł zimnej wody, ponieważ takie auta się tutaj nie sprawdzą. Zresztą to jest proszenie się o samobójstwo na tych drogach. Lepiej sprawdzają się tu auta terenowe, bo po pierwsze je widać, a po drugie trudniej wpaść takim samochodem w dziurę niż jakimś maleńkim autem osobowym, które gdyby zobaczył mężny Gruzin, toby sobie wziął do kieszeni, schował i postawił u siebie na tarasie jako np. kurnik 😉
Przy okazji gabarytów auta to warto też podkreślić, że obecnie wypożyczalnie w Gruzji niechętnie już wynajmują większe auta jak Ford Transit czy Mitsubishi Delica bez kierowcy.
Od dwóch lat obserwuję, że pojawiły się też motocykle, czego w Gruzji kiedyś nie było. Są również polskie inicjatywy, które organizują różne wyprawy motocyklami Enduro, lepiej jednak szukać tego już tutaj na miejscu. Ja osobiście nie ryzykowałbym tu jazdy motocyklem albo samochodem, którym przyjechałbym z Polski, chyba że miałbym poczucie, że jestem w stanie sam go naprawić. Nie chcę nikomu odradzać, ale jest różnica między kierowcą, który wie o tym, że trzeba np. włożyć kluczyk do stacyjki i go przekręcić albo włączyć wycieraczkę, a kimś, kto jest mechanikiem, który będzie umiał naprawić swój samochód, poza tym będzie go znał.
Wysiąść z samochodu, zadzwonić do ubezpieczalni, zadzwonić po policję
W przypadku jakichś stłuczek, zbitych lusterek, jeżeli macie swoje samochody albo komuś to zrobicie, to dla obcokrajowca w warsztacie będzie inna cena niż dla Gruzina. Też miałem taki przypadek, zbite lusterko. Sam kierowca powiedział mi: „Jak powiesz, że chcesz kupić, zapłacisz 150 lari, a jak ja powiem, zapłacę 40”. I właśnie tak się zdarzyło. Jeżeli bierzecie auto z wypożyczalni i uderzycie w jakiś mur albo kamień Wam spadnie na szybę i ją rozbije, zatrzymujecie się, wysiadacie z samochodu, dzwonicie do wypożyczalni, na policję – to powinno zakończyć każdą sprawę. Tak samo jeśli jest jakaś stłuczka na drodze. Pamiętajcie, że związku z tym, że w Gruzji nie ma ubezpieczeń samochodów, to wszystko rozlicza się z kieszeni. Więc jeżeli uderzycie w czyjś samochód, ktoś poczuje krew, że jesteście obcokrajowcem, i będzie chciał z Was ściągnąć więcej, bo np. wymyślił sobie, że skoro sąsiad ma porsche, a on nadal jeździ ładą, to pociągnie Wam pieniądze z portfela – jest u nas takie myślenie. Jest bardzo dużo aut z kierownicą z prawej strony, czym się wreszcie rząd gruziński zajął, ponieważ tutaj najtaniej jest importować samochody z Ameryki i Japonii; te z Japonii mają kierownicę z prawej strony, niektóre mają zrobioną przekładkę, inne nie, co przekłada się też na to, że kierowcy, szarżując swoimi samochodami, mają inne pole widzenia na trasie.
Przechodzenie przez jezdnię
Ostatnia rzecz to przechodzenie przez jezdnię. Pamiętajcie, że my w Gruzji dopiero uczymy się, że przed pieszym trzeba się zatrzymać. I tutaj często dochodziło i dochodzi do takiego sprzężenia międzykulturowego, czyli Gruzin mówi: „Ja nie pojadę”, a Polak: „Ja nie przejdę”, a jak komuś po nogach auto przejedzie, to myślę, że pobyt w gruzińskiej placówce medycznej nie jest wymarzonym sposobem na spędzenie udanego urlopu. Pamiętajcie, najważniejsze jest bezpieczeństwo. Krążą tu opowieści o tym, że „jak się zapnie pas przy Gruzinie, to on się obrazi, bo uzna, że nie dowierzacie jego umiejętnościom za kierownicą”. Miejcie z tyłu głowy to, co mówiłem o egzaminach. Zawsze lepiej jest skorzystać z usług starszych kierowców. Osoba, która uczyła się jeździć za czasów Związku Radzieckiego, na pewno jest dla Was bezpieczniejszym i pewniejszym kierowcą czy człowiekiem, który umie zarządzać Waszą podróżą i wozi Was po różnych miejscach turystycznych, niż młody kierowca, który prawo jazdy odebrał kilka dni temu i jedyny przejazd, który zrobił, był na placu manewrowym. Jeśli się na placu manewrowym nie zda, a nie ma np. innych chętnych tego dnia na egzamin, to można podejść do niego jeszcze raz. Umówmy się, że człowiek, którego egzamin zakończył się na placu manewrowym, mimo umiejętności jazdy samochodem – bo jazda w takim terenie wymaga szybkiej nauki – w sytuacji awaryjnej nie zawsze będzie wiedział, jak się zachować.
Pamiętajcie o bezpieczeństwie, żeby wakacje w Gruzji były dla Was przygodą życia i najlepszym doznaniem na świecie. Pamiętajcie o bezpieczeństwie oraz o tym, że w Gruzji nie wolno pić za kółkiem i już pojawiają się alkomaty, więc można zapłacić nieprzyjemną karę.
Jeszcze jedna informacja: w ciągu ostatnich dwóch lat liczba mandatów bardzo wzrosła, policja nie jest taka pobłażliwa jak kiedyś i obcokrajowcy mogą również dostać mandat. I to nie 5 czy 10 GEL jak kiedyś…
Dzięki bardzo za przeczytanie lub wysłuchanie tego materiału i do zobaczenia na trasie.
W zeszłym roku moja wycieczka do Gruzji zakończyła się po 3 czy 4 dniach właśnie ze względu na wypadek samochodowy. Jechałam maszrutką, z naprzeciwka z impetem wyjechała osobówka, która probowała wyprzedzić kilka samochodów naraz i doszło do zderzenia czołowego. Mój chłopak doznał poważnego urazu nogi, ja miałam nadłamany mostek. Siedzieliśmy z przodu obok kierowcy, więc gdybyśmy nie mieli zapiętych pasów, to byśmy wylecieli przez szybę. I niestety nie mogę powiedzieć, że to zderzenie było jakimś pechowym przypadkiem – wszystkie moje przejazdy w Gruzji przebiegały w taki sposób, że groziły poważnymi wypadkami. Kierowcy jeżdżą 150 km/h samochodami będącymi totalnymi złomami, jednocześnie prowadząc rozmowy przez telefon i jedząc słonecznik. Normą jest, że wyprzedzają na zakręcie albo po prostu ścinają zakręt jadąc pasem dla przeciwnego kierunku ruchu. Jest to naprawdę bardzo niebezpieczne, szczególnie że na drogach jest dużo ciężarówek. Bardzo żałuję, że nie udało mi się zwiedzić miejsc, które planowałam i chciałabym kiedyś wrócić do Gruzji, ale najpierw musi się ucywilizować spod względem transportu.