Polscy emigranci i zesłańcy na Kaukazie w XIX w. – na przykładzie Mateusza Gralewskiego, Ludwika Młokosiewicza, Józefa Chodźki, Franciszka Ksawerego Pietraszkiewicza – część 4.
Artykuł jest częścią większej całości, publikuję go w odcinkach, co tydzień w piątki, począwszy od 16.02.2018.
Józef Chodźko
Józef Chodźko to kolejny Polak, który na stałe i złotymi zgłoskami zapisał się w pamięci XIX-wiecznego Kaukazu. Urodził się w 1800 r. w Krzywiczach na terenie dzisiejszej Białorusi. W latach 1816–1821 studiował na Uniwersytecie Wileńskim, gdzie kształcił się w kierunku filozofii, geodezji i astronomii. Jak wielu innych młodych w tamtym czasie, był członkiem akademickich organizacji patriotycznych. Po wybuchu powstania listopadowego został zmuszony do wyjazdu na południe Rosji, a stamtąd do Mołdawii i Wołoszczyzny. Z uwagi na swoje wykształcenie został zaangażowany przy pracach geodezyjnych. W 1840 r. przeniesiono go na Kaukaz, do Tbilisi, i skierowano do Oddziału Topograficznego Korpusu Kaukaskiego. To wydarzenie wpłynęło na jego dalsze losy, jak również na całe życie związało go ze stolicą Gruzji.
W latach 1847–1853 Chodźko otrzymał zadanie założenia i wykonania pomiarów sieci triangulacyjnej na obszarze Kaukazu i Zakaukazia, liczącej 1380 punktów głównych. Efektem długotrwałych, mozolnych prac geodezyjnych było sporządzenie pierwszego opisu geograficznego i triangulacji Kaukazu [Chodubski 2012, s. 179]. Na jego terenie Chodźko wykonał ponad półtora tysiąca oznaczeń hipsometrycznych. Co więcej, w ramach prowadzonych prac 18 sierpnia 1850 r., jako pierwszy Polak i jeden z pierwszych Europejczyków, zdobył szczyt Araratu (5156 m), świętej góry Ormian. Nie sam wprawdzie, bo towarzyszył mu oddział pomiarowy, który pod jego kierownictwem dokonał tu obliczeń natężenia siły ciężkości. Wyprawa na Ararat była niebezpieczna i pochłonęła wiele ofiar. Podlegli Chodźce topografowie wojskowi ginęli wskutek nieszczęśliwych wypadków i starć z kaukaskimi góralami. Wielu straciło życie w wyniku odmrożeń i cholery. Trzeba jednak podkreślić, że ich zasługi były dla nauki topograficznej nieocenione. „Mimo prób opisania gór kaukaskich podejmowanych wcześniej przez badaczy niemieckich, brakowało pełnego opisu geografii regionu. Dlatego informacje podane przez Strutyńskiego powtórzyły w języku polskim wyniki tych wcześniejszych ustaleń. Dopiero […] Józef Chodźko i badacze z Kaukaskiego Oddziału Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego w drugiej połowie XIX w. przeprowadzili dokładne badania gór kaukaskich, lodowców tam występujących i struktury geologicznej. Wyniki ich badań zamieszczały wydawane w Tbilisi i Petersburgu periodyki Towarzystwa Geograficznego” [Furier 2013].
W 1852 r. Józef Chodźko został naczelnikiem oddziału geodezyjnego przy Korpusie Kaukaskim [Kułik 2005], który prowadził prace topograficzne na terenie Turcji, głównie w rejonie Aleksandropola, Erezumu i Karsu. Rok później awansowano go do stopnia generała majora. W roku 1858 Chodźkę powołano naczelnikiem oddziału wojskowo-topograficznego sztabu głównego Armii Kaukaskiej, w kolejnym mianowano szefem kampanii triangulacyjnej na terenie Kaukazu Północnego, a za trzy następne lata awansowano do rangi generała lejtnanta armii carskiej. Karierę miał iście imponującą!
Służbę wojskową, którą spędził przede wszystkim jako szanowany geodeta i topograf (a także autor wielu publikacji naukowych, z których Obszczyj wzgljad na orografiju Kawkaza, poświęcona geografii Kaukazu, ukazała się w 1884 r., już po jego śmierci), Józef Chodźko zakończył w 1867 r. Rok później Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne, którego był członkiem, odznaczyło go złotym medalem za prace nad triangulacją Kaukazu. Co szczególnie istotne, był to pierwszy w dziejach Imperium Rosyjskiego przypadek wyróżnienia byłego politycznego zesłańca za jego zasługi. Rosjanom Chodźko tak się spodobał, że postanowili wręcz „ukraść” go Polsce. Maciej Stępień, recenzent biografii Chodźki autorstwa Andrzeja Furiera, pisze: „Pamięć o życiu i dokonaniach Józefa Chodźki pogrzebana została nie tylko przez ponad stulecie burzliwej historii, lecz także dzięki skwapliwości szczerze mu wdzięcznych Rosjan, którzy zatopili pamięć o tym Polaku w fundamentach gmachu rodzimej geodezji. Josif Iwanowicz Chodźko, uczenyj geodezist został jeszcze przed rewolucją (1901) wpisany do 20 tomu Rosyjskiego Słownika Biograficznego i wykreowany nie tylko na twórcę rosyjskiej geodezji, lecz także na dzielnego i wzorowego c a r s k i e g o generała”. Kilka zdań dalej Stępień podkreśla, że „Furier w swojej monografii prostuje ten jednostronny sąd, powtórzony jeszcze i utrwalony przez historyków radzieckich w 1960 r. […] Autor postawił sobie za cel uzgodnienie i połączenie obydwu sposobów przedstawiania tej postaci: jako Polaka-patrioty, zaangażowanego za młodu w kręgach Filomatów i Filaretów i stale później podtrzymującego łączność z Krajem, oraz jako oficera w służbie rosyjskiej, sumiennie pełniącego powierzone mu funkcje” [Stępień 2017, s. 271].
Franciszek Ksawery Pietraszkiewicz
Śledząc losy Polaków na Kaukazie, nie sposób pominąć Franciszka Ksawerego Pietraszkiewicza. Ze wszystkich wymienionych w ramach niniejszego opracowania, to chyba on najdotkliwiej odczuł zsyłkę na Kaukaz – srogą karę wymierzoną w tych, którzy sprzeciwiali się carskiej Rosji.
Franciszek Ksawery Pietraszkiewicz urodził się w 1814 r. w Czypurze na Ukrainie. Jako potomek rodu szlacheckiego, odebrał solenne wykształcenie. W wieku dwunastu lat podjął naukę w szkole bazylianów w Lubarze na Wołyniu, a następnie w szkole tych samych zakonników w Humaniu. W 1835 r. zdał na wydział literacko-filozoficzny Uniwersytetu Kijowskiego. Miał raczej wrażliwe usposobienie, przyjaźnił się z poetami: Stanisławem Winnickim, Janem Prusinowskim, Antonim Stanisławskim i, prawdopodobnie, Władysławem Strzelnickim. Na studiach podzielił los innych Polaków, który wielu z nich prowadził potem wprost na Syberię albo Kaukaz – wstąpił do zawiązanego przez Szymona Konarskiego tajnego Związku Ludu Polskiego. Po wykryciu Związku przez Rosjan w 1838 r. został aresztowany i uwięziony w kijowskiej cytadeli. Przesłuchiwano go w bezwzględny sposób. Nikogo nie wydał, a całą odpowiedzialność za działalność antyrosyjską wziął na swoje barki. Trafił za to do więzienia o zaostrzonym rygorze, gdzie zachorował. Gdy wyzdrowiał, czekał już na niego sąd wojenny, który wydał wyrok śmierci. Szczęściem w nieszczęściu, car ułaskawił chłopaka, lecz jednocześnie pozbawił go szlachectwa i wcielił do rosyjskiego wojska bez prawa wysługi.
W 1839 r. Pietraszkiewicz dotarł na Kaukaz, gdzie służył w artylerii i brał udział w walkach przeciwko ludom kaukaskim. Trudno sobie wyobrazić ciężar doświadczeń wojennych, które na niego spadły. W tym czasie w Tbilisi działała już jednak grupa poetów kaukaskich. Franciszek zaprzyjaźnił się z kilkorgiem rówieśników, którzy do niej należeli. Oddanie się literaturze pomogło mu przetrwać pożogę. W grupie poetów kaukaskich, gdzie poznał Ładę-Zabłockiego, Janiszewskiego, Strzelnickiego i być może także Gralewskiego, Pietraszkiewicz dał się zapamiętać jako odważny i płodny literat oraz uważny obserwator rzeczywistości. Zachwycony egzotyką kaukaskiego krajobrazu i zainspirowany twórczością Adama Mickiewicza, osławionego wieszcza narodu, Pietraszkiewicz napisał cykl Sonetów kaukaskich. Trzy z nich, Górę Hambor, Drogę nad przepaścią Hud i Lekurii, opublikował w 1841 r. poznański Dziennik Domowy (nr 26). Pietraszkiewicz był autorem licznych wierszy, wspomnień, poematu Noc w Hamborach (1889) i dzieła prozatorskiego Testament starego szlachcica, które w 1863 r. zniszczył w obawie przed rosyjskimi represjami. Dzieła z początków jego pobytu na Kaukazie są przepełnione ogromnym bólem. Jedno z nich wspomina na łamach Kaukazu… Mateusz Gralewski:
„Znacie co jest to piekło? To ten ogień wielki
Uczuć, boleści, wspomnień i pragnienia,
A w sercu ni pociechy, ani odrętwienia […]
Rzuciłem strony mej ojczystej ziemi!
Od swoich, swoim okrutnie wydarty;
W dalekiej Azji górami zaparty,
Obcy sam sobie, pomiędzy obcemi,
W żelaznych szponach wielkiego Kaima,
Bez żadnej ulgi, bez żadnej nadziei,
Błądzę samotny śród tej dzikiej kniei!…
Nikt mnie nie czuje, nikt mnie nie rozumie,
Nigdzie pierś moja echa sobie nie ma
W tym przestraszonym niewolników tłumie”
[Gralewski 1877, s. 513–514].
Franciszek Ksawery Pietraszkiewicz miał w swoim życiu tyle szczęścia co nieszczęścia. W 1843 r. został ranny i odznaczony Krzyżem Św. Jerzego. Człowiek, który z rozkazu cara miał nigdy nie być zwolnionym z obowiązku walki, mógł nareszcie opuścić wojskowe szeregi – choć jako inwalida. „Odrodzenie [ojczyzny] widział w polskim ludzie i dla oswobodzenia życie swoje ofiarował. Świadectwo tego poświęcenia nosił w sobie. Była to kula z bitwy na Kaukazie, która ugrzęzła w kości pacierzowej i tkwiła aż do jego śmierci”, pisał Stefan Buszczyński w wstępie do Drobnego przyczynku do dziejów naszych [Buszczyński 1888, s. 5]. Po tym zdarzeniu Pietraszkiewicz bez wahania opuścił Kaukaz.
W 1845 r. ukończył przerwane studia na Uniwersytecie Kijowskim. Jak podaje Skręt, „zyskał na tej uczelni powszechne poważanie: »Może nikt w uniwersytecie kijowskim od czasu jego założenia nie miał podobnej popularności«, wspominał ówczesny student tej szkoły Stefan Buszczyński. P.[ietraszkiewicz] poświęcił się pracy pedagogicznej, a ponieważ ze względów politycznych nie mógł liczyć na otrzymanie posady rządowej, został nauczycielem prywatnym. Uczył dzieci kilku bogatych rodzin szlacheckich”. W tym czasie Pietraszkiewicz oddawał się tak pracy pedagoga, jak i pisarstwu. Napisał m.in. Wstęp do historii ludu polskiego oraz podręcznik Arytmetyka dla szkół ludowych. W 1870 r. przeniósł się do Krakowa, gdzie założył szkołę z internatem dla dziewcząt. Uczył w niej arytmetyki, geometrii, fizyki, pedagogiki oraz literatury powszechnej, historii Polski i powszechnej. Do końca życia, a zmarł w 1887 r., utrzymywał kontakty z sybirakami i kaukazczykami oraz przybyszami z kresów wschodnich.
Warto na koniec podkreślić, że w przeciwieństwie do Gralewskiego, Młokosiewicza i Chodźki, Franciszek Ksawery Pietraszkiewicz pożegnał się z Kaukazem, gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Nie zdecydował się eksplorować tutejszych ziem, nie szukał tu miejsca do życia ani okazji do zarobku. Być może dlatego, że w odróżnieniu od pozostałych trzech nie otrzymał od carskiej Rosji bezpiecznej posady wojskowego „za biurkiem”, tylko został wysłany prosto do walki z ludźmi, którzy byli przecież Polakom tak bliscy. Jego przypadek może dobrze obrazować traumy, z jakimi borykała się wielotysięczna grupa polskich zesłańców i dowodzić, dlaczego znaczna część z nich postanowiła po wojnie czym prędzej wyjechać z Kaukazu.
fot. Shutterstock
Kolejna odsłona już za tydzień 🙂