Zaginione miasto, tajemnicza świątynia ognia, coroczne święto ofiarowania świń, znienawidzony król, legenda o mnichu z kubłem wody – niepozorne Nekresi na wschodzie Gruzji od lat rozpala wyobraźnię archeologów, religioznawców i poszukiwaczy przygód. Niektórzy uważają, że sekrety kwitnącej niegdyś osady, niemal całkowicie zmiecionej przez wichry historii, już na zawsze pozostaną nierozwikłaną zagadką…
Nekresi znajduje się na wschodzie Gruzji, w regionie Kachetia, nieopodal rzeki Alazani i winiarskiego miasteczka Kwareli. Mało kto tu trafia, bo na pozór Nekresi to tylko kolejny, w dodatku zrujnowany prawosławny klasztor. Ale nic bardziej mylnego!
Miejsce to stanowi jedną wielką tajemnicę, której odkrycia nie powstydziłby się Indiana Jones. Całą prawdę o tym starożytnym mieście spowiły gruzy, groty strzał, kule armatnie, ogień, zarośla i długie wieki zapomnienia. Jest jednak spora szansa, że w zgliszczach gruzińskiej Atlantydy odnajdziemy cień jej dawnej potęgi i odpowiedzi na niekończące się pytania o to, co właściwie się tutaj wydarzyło…
Spis treści
Boskie eksperymenty króla Farnadżoma
Nekresi, zwane dawniej także Nekrisi, Nelkarisi albo Nelkari, powstało na przełomie II i I w. p.n.e. jako miasto królewskie. Wczesnośredniowieczne kroniki gruzińskie Kartlis Cchowreba (Życie Kartlii) podają, że założył je Farnadżom, czwarty władca Królestwa Kartlii (Iberii Kaukaskiej), rządzący prawdopodobnie w latach 109–90 p.n.e.
Król Farnadżom był typem ekscentrycznego wizjonera. Postępem obyczajowym wyprzedzał swoje czasy, co zamiast chwały przyniosło mu tylko zgubę. Lud nie nadążał za tokiem myślenia władcy, zarzucał mu zbytnią otwartość na obce tradycje i kulturową zdradę. O co dokładnie poszło? Najkrócej mówiąc – Farnadżomowi oberwało się za eksperymentowanie z lokalnym panteonem bogów, a w końcu za odejście od politeistycznego rodzimowierstwa na rzecz zoroastryzmu, pierwszej na świecie religii monoteistycznej.
Starożytni mieszkańcy Gruzji wierzyli w wielu bogów. Najwyższym z nich był Ghmerti, otoczony wianuszkiem różnych bóstw, półbogów, herosów, duchów i innych istot, takich jak m.in. Armazi (odpowiednik nordyckiego Thora, bóg wojownik, pan nieba, grzmotów, deszczu i roślin), Amirani (tytan, protoplasta greckiego Prometeusza), Tamar (bogini pogody), Barbale (bogini płodności, słońca, zdrowia), Boczi (bóg bydła i upraw), Oczopintre (bóg polowań), Oczokoczi (bóg lasu), Mindort-batoni (bogini dolin, pól i dzikich kwiatów) czy Gatsi i Gaimi (określani jako „najbardziej tajemniczy bogowie naszych ojców” i związani z Aryan-Kartlią, pierwotną ojczyzną Gruzinów). Od VI w. p.n.e. w Gruzji zaczął się szerzyć perski mazdaizm z kultem światła i ognia, który w ciągu kolejnych trzech stuleci połączył się z rdzennym wielobóstwem – ta heterogeniczna wiara pełniła rolę religii państwowej aż do nastania chrześcijaństwa w IV w.
W oczach Farnadżoma kult mazdajsko-rodzimowierczy zdawał się niewystarczający, a lokalny panteon bóstw – niedostatecznie wszechwładny. Król wpadł więc na nietuzinkowy pomysł: od Hetytów z Azji Mniejszej zapożyczył bożka Zadena i ustanowił go jednym z najważniejszych kartlijskich bóstw, przewyższającym pozycją nawet boga Armaziego. Zaden, obdarzony dodatkowymi mocami, był symbolem płodności i obfitych plonów, panem wszechświata i bogiem Słońca, na wzór indoirańskiego boga Mitry.
Farnadżomowi wyraźnie zależało na tym, aby uczynić z Zadena boga wszechmogącego. To zdecydowanie nie spodobało się poddanym. Nie rozumieli oni nowej koncepcji i byli poirytowani, że król dyktuje im elementy obcej wiary, zrzucając z piedestału Ghmertiego i Armaziego. Tymczasem pewny swego Farnadżom nie ustępował w wysiłkach, aby zakorzenić Zadena w kartlijskim panteonie bóstw – i robił to metodami, które wywoływały jedynie rosnący gniew ludu.
Na główne miejsca kultu Zadena król Farnadżom wybrał dwie góry w pobliżu Mcchety – pierwszej stolicy Gruzji i kluczowego ośrodka religijnego w kraju. Na górze Tsitsamuri zbudował on palatium Zaden (pałac z kaplicą). Natomiast na górze Kukheti, przemianowanej na Zedazeni, władca wystawił bożkowi idola, czyli rodzaj posągu, przy którym odprawiano rytuały religijne.
Poczynania Farnadżoma i bożek Zaden coraz bardziej działały na nerwy lokalnej ludności, ale wszyscy przymykali jeszcze oczy, uznając króla za względnie niegroźnego szaleńca. Lecz pewnego razu miarka się przebrała. Farnadżom stwierdził, że wszechmogący Zaden już mu nie wystarcza i sprowadził z Persji kapłanów, aby z ich pomocą rozpowszechnić w Gruzji zoroastryzm – pierwszą na świecie religię monoteistyczną z jedynym bogiem Ahurą Mazdą, który w siedem dni stworzył świat i ogień, nadał wszystkiemu cielesność i uruchomił upływ czasu.
Klęska bożka Zadena i ucieczka zoroastrystów
Wierni prastarej religii mieszkańcy Królestwa Kartlii nie mogli wybaczyć Farnadżomowi kulturowej zdrady. Nienawidzili siłą im narzuconego bożka Zadena. Chociaż od kilku stuleci praktykowali mazdajski kult ognia i światła, to w żadnym razie nie zamierzali też przejść na podobny pod tym względem zoroastryjski monoteizm, który wymuszał rezygnację z wielobóstwa.
Kartlijczycy żywili ponadto, całkiem zresztą uzasadnione, obawy przed spoufalaniem się z Persami. Dotąd relacje Persji i Gruzji były pokojowe, a oba państwa czerpały korzyści z wzajemnej wymiany politycznej, gospodarczej i kulturowej. Każdy miał zarazem świadomość, że taka sytuacja nie musi trwać wiecznie. Gdyby Gruzja ślepo podążała za głosem Farnadżoma, mogłaby nieopatrznie dostać się pod zbyt duży wpływ sąsiada i zostać przez niego zagarnięta.
Kierując się tymi przesłankami, mieszkańcy Kartlii postanowili dłużej nie zwlekać. Przy wsparciu lokalnej szlachty zorganizowali bunt i bez skrupułów zabili króla. Czy wraz ze śmiercią Farnadżoma starożytni Gruzini pozbyli się także Zadena i zoroastrystów? Nie tak prędko, nie wszędzie i nie na zawsze.
Najsilniejsza reakcja przeciwko Zadenowi nastąpiła w okolicach Mcchety, czyli głównego centrum religijnego Gruzji. Do (prawie) ostatecznego wyplenienia importowanego bożka doszło tu jednak dopiero ok. IV w., wraz z nastaniem chrześcijaństwa. Zamek Zaden i idol Zadena zostały wówczas zrównane z ziemią. Nikt nie pokusił się zarazem o przywrócenie starej nazwy górze Kukheti – do dziś nosi ona nadane przez Farnadżoma miano Zedazeni, a na jej szczycie znajduje się klasztor Zedazeni, którego nazwa jako żywo odwołuje się do pogańskich dziejów kraju (góra nie została dotąd zbadana przez archeologów, a może kryć wiele starożytnych ciekawostek). Co więcej, 15 km za Mcchetą działa obecnie restauracja Zadeni – ciekawe, czy stołujący się tu goście mają świadomość etymologii nazwy knajpy. 😉
Zaden był długo czczony również przez Meschetów – jedno z najstarszych plemion gruzińskich, przybyłe do Gruzji z Azji Mniejszej i osiadłe na południu kraju, w regionie Samcche-Dżawachetia, zwanym niegdyś Meschetią. Wiara w Zadena i pozostałych bogów z dawnego panteonu także tutaj trwała do IV w., gdy Meschetowie przeszli na islam (nieliczni skłonili się ku chrześcijaństwu). Zmiana wyznania nie spowodowała oczywiście, że Zaden poszedł w zapomnienie. Tak jak w regionie Mccheta-Mtianetia, tak i w Samcche-Dżawachetii zachowały się nazwy geograficzne nawiązujące do hetyckiego cielca – do dziś na mapach odnajdziemy wieś Zaden i górę Zadeni (nieopodal miasta Achalciche). Zaden przeniknął do lokalnego języka i folkloru, wskutek czego przetrwał w świadomości ludzi przez długi czas i w zasadzie dotąd nie zniknął.
Interesująca rzecz stała się również z zoroastryzmem. Po śmierci króla Farnadżoma ta piętnowana dotąd religia dostała drugą szansę. Wprawdzie Gruzini nigdy nie zaakceptowali niektórych zasad zoroastryzmu (np. sposobu pochówku), ale wykazali się znaczną tolerancją wobec innowierców. Od IV w. gruziński zoroastryzm śmiało konkurował z chrześcijaństwem, zaliczając lepsze i gorsze okresy. Ślady wpływów irańsko-zoroastryjskich zachowały się w języku gruzińskim (perskie pochodzenie mają takie wyrazy, jak m.in. „świątynia”, „bożek”, „diabeł”, „piekło”, „bierzmowanie”, „pogaństwo”) oraz w krajobrazie Gruzji. W mieście Mccheta powstała wydzielona dzielnica Mogvtakari, gdzie mniejszość zoroastryjska mieszkała i miała swoje świątynie. Okoliczności wyjątkowo sprzyjające zoroastrystom panowały również w Tbilisi. W stolicy Gruzji schroniła się duża część wyznawców zaratusztrianizmu, wygnanych przez Arabów z Iranu na przełomie VIII i IX w. O tym, że zoroastryści przez stulecia cieszyli się względami, świadczy także wybudowana w Tbilisi świątynia ognia Ateshga (Atashgah) z XVII w. (znajduje się ona w dzielnicy Kldisubani, wejście od podwórza przy ul. Gomi 3; odrestaurowany obiekt ma obecnie status pomnika dziedzictwa kulturowego). Zoroastryjskie miejsca kultu znajdowały się w różnych częściach kraju, np. w wiosce Nikozi nieopodal Gori. Jedna z najważniejszych w Gruzji świątyń zoroastrystów powstała w założonym przez króla Farnadżoma mieście Nekresi – to tutaj po zabiciu władcy uciekła część jego popleczników i to właśnie tu rozegrały się potem dantejskie sceny z wątkiem religijnym…
Świątynia Ognia w Nekresi
Nekresi, nieco tylko rozbudowane przez króla Arszaka, zapewniło zoroastrystom święty spokój i szerokie pole do popisu – i to całkiem dosłownie. U stóp fortecy, pod wzgórzem Nazvrevi Gora, na rozległym polu w dolinie Sakirebi, zoroastryści wznieśli okazałe palatium z pałacem i świątynią. Czy była to Świątynia Ognia, czy raczej Świątynia Słońca – zaraz do tego dojdziemy.
Zoroastryjskie palatium w Nekresi powstało przypuszczalnie w I albo II w. Było ono co najmniej dwukrotnie niszczone – w IV w. przez chrześcijan i pod koniec V w. przez Persów. Podczas wykopalisk w 1997 r. zespół archeologów pod kierownictwem Levana Chilashvilego ustalił, że świątynia została na pewno odbudowana w IV stuleciu, a niektóre fragmenty murów mogą sugerować renowację podjętą również po drugim ataku.
Kompleks zoroastryjski w Nekresi liczył imponujące 50×50 m. Jak większość budowli na Kaukazie, główne palatium powstało z kamienia, ale już podłogi miało ceglane, co oznacza, że zoroastrystom zależało na prestiżu obiektu. Na parterze znajdowała się świątynia, a na piętrze – komnaty kapłana.
Część świątynna była skomplikowana architektonicznie. Ołtarz z wiecznie płonącym ogniem mieścił się w centralnie położonym największym pomieszczeniu. Z każdej strony prowadził do niego labirynt wąskich korytarzy oraz niemal symetrycznie umiejscowionych komnat skierowanych na wszystkie strony świata i otoczonych czterema wewnętrznymi apsydami. W świątyni mogły istnieć pomniejsze ołtarze – ślady spalenizny odkryto bowiem też w południowo-zachodnim narożniku budowli. Stąd kamienny pomost prowadził do kolejnych korytarzy i pomieszczeń.
Ogień czy Słońce – zoroastryjskie obserwatorium astronomiczne
W 2009 r. archeologowie Irakli Simonia, Nodar Bakhtadze i Clive Ruggles odkryli, że świątynia zoroastrystów w Nekresi została zorientowana względem terenu w taki sposób, aby widoczne z niej wschodzące Słońce dwa razy w roku wskazywało określony punkt na horyzoncie: 22 czerwca Słońce pojawia się nad najwyższym wzgórzem, a 22 grudnia nad szczytem niewielkiego wzniesienia.
Umiejscowienie budowli oraz rozmieszczenie wewnętrznych pomieszczeń zgodnie ze stronami świata dowodzi, iż palatium w Nekresi pełniło kilka funkcji: było świątynią, pałacem kapłana oraz obserwatorium astronomicznym, w którym badano Słońce jako symbol bóstwa i zarazem obiekt o znaczeniu czysto praktycznym. Obserwacja zmiennego położenia gwiazdy pozwalała starożytnym mieszkańcom Nekresi orientować się w czasie dobowym i symbolicznie dzieliła rok na dwie części: czas zbioru płodów rolnych i czas siewu. Rolę podobnych obserwatoriów pełniły inne zoroastryjskie budowle, rozsiane na Nazvrevi Gora i w okolicy. Analiza ruin świątyń wykazała, że najstarsze obiekty orientowano zawsze na wschód z lekkim przesunięciem osi o 30° w kierunku północnym – Słońce widoczne z konkretnego miejsca w świątyni mogło sygnalizować porę jakiejś czynności, np. rytuału.
Na tej podstawie archeologowie zasugerowali, że Świątynia Ognia w Nekresi powinna być przemianowana na Świątynię Słońca, bo to właśnie ta gwiazda była dla starożytnych najważniejsza – stanowiła boski zegarek, wyznaczający cykl lokalnego życia.
Czy zmiana nazwy świątyni ma sens? I czy posługiwanie się tylko jedną jej wersją będzie niewybaczalną pomyłką? W większości starożytnych wierzeń ogień jest symbolem Słońca, dlatego – moim zdaniem i w kulturowym uproszczeniu – sanktuarium w Nekresi można bez większych obaw nazywać zarówno Świątynią Słońca, jak i Świątynią Ognia.
Pomijając kwestię nazewnictwa, jasne jest teraz, że palatium w Nekresi służyło starożytnym Gruzinom wyznania zoroastryjskiego do celów naukowych oraz planowania codziennego życia zgodnie ze słonecznym kultem religijnym.
W ruinach Świątyni Ognia w Nekresi zachowało się niewiele pamiątek przeszłości, które mogłyby rzucić nieco więcej światła na funkcjonowanie obiektu i charakter odprawianych tu rytuałów. W pozostałościach fundamentów archeologowie natknęli się jedynie na fragmenty brązowej i czerwonej ceramiki, gliniany dzban, rodzaj żelaznych grabi, niezidentyfikowany obiekt z haczykowatymi końcami oraz resztki spalonej soczewicy. Gdzie inne artefakty? Jeśli istniały – zostały zmiecione przez czas, siły natury, najazdy wrogów, pogańskich niedobitków oraz wyznawców nowej gruzińskiej religii: chrześcijaństwa.
Chrześcijanie w Nekresi
Gruzja przyjęła chrześcijaństwo jako religię państwową już w 337 r. Nowa wiara szybko i w znacznym stopniu zmieniła oblicze twierdzy Nekresi. Religijny grunt pod nogami na pewno stracili wówczas zoroastryści, którzy doświadczyli druzgocących ataków na swoje świątynie.
Dolochopi i Chabukauri – sakralne unikaty
W IV lub V w., na miejscu zburzonej świątyni zoroastryjskiej, powstała trójkościelna bazylika Chabukauri. Podobną architektonicznie bazylikę Dolochopi zbudowano w V w. kilka kilometrów dalej, tuż nad rzeką Durudżi – przedtem znajdowała się tu cerkiew z 387 r., uznawana za jedną z najwcześniejszych świątyń chrześcijańskich w Gruzji. Ufundowanie obu bazylik przypisuje się iberyjskiemu królowi Trdatowi.
Bazylika Dolochopi w Nekresi, Gruzja. Fot_A. Muhranoff. Bazylika Chabukauri w Nekresi, Gruzja. Fot_A. Muhranoff.
Trójkościelne bazyliki z Nekresi były architektoniczną osobliwością na skalę światową. Dlaczego stawiano je na planach różniących się od innych chrześcijańskich sanktuariów? Archeolog Levan Chilashvili, główny odkrywca Nekresi, uważa, że w IV w. miejscowi budowniczowie po prostu jeszcze nie wiedzieli, jak ma wyglądać chrześcijańska świątynia, a te w Nekresi stawiali „na oko”, posiłkując się regułami architektury bizantyjskiej oraz zasłyszanymi, a więc potencjalnie niedokładnymi opowieściami o cerkwiach w Mcchecie.
Na temat pierwszych gruzińskich bazylik krąży wiele zaskakujących hipotez. Jedna z nich mówi – niesłusznie! – o niezwykle skromnych rozmiarach tych budowli. Zdaniem Levana Chilashvilego pokaźne ośrodki wiary chrześcijańskiej nie były potrzebne, bo… starożytnych Gruzinów tak przerażała nowa religia, że nie wchodzili do świątyń, a w liturgii uczestniczyli wyłącznie kapłani, którzy nie potrzebowali dużo miejsca. Rzekomo stan ten utrzymywał się przez blisko sto lat i dopiero ok. V–VI w., gdy Gruzini przekonali się do chrześcijaństwa, zaczęto budować większe cerkwie. Dziś wiadomo już, że ów pogląd jest nieco naciągany. Dokładne badania wykazały ponadto, że bazyliki w Nekresi były w rzeczywistości całkiem spore, choć ich precyzyjne wymiary pozostają kwestią sporną. Po Dolochopi i Chabukauri zostały tylko ruiny, dlatego ustalenie nawet elementarnych faktów jest utrudnione.
Bazylika Chabukauri pretendowała przypuszczalnie do rangi głównej świątyni chrześcijańskiej w Nekresi i miała wyznaczać centrum miasta. W praktyce osada zaczęła się rozwijać nieco dalej, w dolinie pomiędzy dwoma wzgórzami: wschodnim Nazvrevi Gora (dosłownie „Wzgórze Dawnych Winnic”) i zachodnim Samarkhebis Seri („Wzgórze Pochówków”).
Klasztor Nekresi
W VI w. na Nazvrevi Gora stanął klasztor Nekresi. Obejmował on trójkościelną bazylikę Zaśnięcia Matki Bożej i kaplicę grobową (obie z VI w.), cerkiew św. Michała Archanioła (VIII lub IX w.), pałac biskupi (IX w.), refektarz (XII w.), a także dobudowaną do pałacu XVI-wieczną wieżę obronną oraz magazyny i inne budynki przyklasztorne.
Plotki głosiły, że w miejscu kaplicy grobowej na Nazvrevi Gora istniała wcześniej świątynia zoroastryjska, którą w IV w. zastąpiła na dwa stulecia protobazylika chrześcijańska. Legenda ta przyciągnęła do Nekresi gruzińskiego historyka Giorgiego Chubinashvilego, któremu nie udało się jednak potwierdzić sensacyjnych pogłosek. W latach 80. XX w. archeolog Levan Chilashvili również wysnuł przypuszczenie, że musiało tu niegdyś funkcjonować mitreum, czyli świątynia poświęcona perskiemu bogu Mitrze. Tym razem badacze odnaleźli w ruinach obiektu proszek, który był ich zdaniem pozostałością po obrzędach mazdajskich albo zoroastryjskich. Materiał archeologiczny z Nekresi jest skąpy, dlatego pomimo długoletnich badań wiele podobnych, niekiedy zdumiewających domysłów pozostaje wciąż niepotwierdzonych. Lecz ich wysnuwanie nie jest pozbawione sensu! Starożytne obiekty kultu stawiano zwykle na najwyższych okolicznych wzniesieniach, bo wierzono, że kto wdrapie się na górę, znajdzie się bliżej bóstw. Gdy nastało chrześcijaństwo, podobne innowiercze „miejsca mocy” były zwykle niszczone. Ich lokalizacje miały jednak dla lokalnej ludności duże znaczenie sentymentalne, więc aby zatrzeć ślady starej wiary i jednocześnie przyciągnąć „nawróconych”, stawiano w tych samych miejscach świątynie chrześcijańskie. Czy zatem w miejscu kaplicy na Nazvrevi Gora mogła wcześniej funkcjonować świątynia mitraistyczna? Niewykluczone!
Historyczne ciekawostki skrywała też cerkiew Trójcy Świętej, zbudowana ok. VI–VII w. na zalesionym wzgórzu Kudigora, ok. 3 km od klasztoru. Świątynia ta istniała przypuszczalnie do XIV w., służąc za monastyczną pustelnię i klasztor pomocniczy. Archeologowie odkryli tu datowane na XI–XIII w. pochówki, fragmenty ceramiki oraz kły dzika, które przypominają o unikalnej tradycji składania ofiar zwierzęcych w Nekresi (więcej na ten temat w części artykułu o święcie Nekresoba).
Kompleks winiarski Nagebebi
Chrześcijanie z Nekresi podeszli do zagadnień urbanistycznych z rozmysłem, dzieląc przestrzeń miasta według funkcji. Na Nazvrevi Gora umieścili monastyr, z kolei na wzgórzu Samarkhebis Seri założyli ok. IV–V w. winiarski kompleks Nagebebi.
Badacze odkryli, że znajdujący się w Nagebebi pałac biskupi został z niewyjaśnionego powodu zniszczony i w VI w. zamieniony w gigantyczne marani, czyli piwnicę na wino. Była to bez wątpienia jedna z bardziej reprezentacyjnych piwnic świata – zbudowana z kamienia, zdobiona portykiem na zachodniej ścianie i kolumnami przy wejściach. Wewnątrz rezydencja kapłanów stanowiła jednak piwnicę w pełnej krasie i umożliwiała mnichom produkcję wina unikalną gruzińską metodą, obecnie objętą patronatem UNESCO. W zapewniających chłód kamiennych podłogach wydrążono otwory na amfory kwewri, ściany ocynkowano, a wzdłuż pomieszczeń poprowadzono ciąg żelaznych i glinianych rur, którymi płynęło wino. Znajdowało się tu łącznie pięć tłoczni, dwie cysterny i zapewne znaczna liczba pomniejszych amfor na wino, na co wskazują odnalezione fragmenty ceramiki biskwitowej i szkliwionej.
W Nagebebi archeologowie natknęli się na więcej intrygujących skarbów przeszłości. Pod winnicą odkryli ruiny przedchrześcijańskiego sanktuarium z dołami rytualnymi i ofiarnymi oraz pochówkami z III–II w. p.n.e. Ok. 30 m za rezydencją znaleźli natomiast ruiny trójkościelnej bazyliki z VI w. Ślady ognia wskazują, że świątynia została zniszczona ok. VIII w., czyli najpewniej uczynili to Arabowie. Odnowiono ją, ale jej los został przypieczętowany podczas najazdu wojsk Timura w XIV w.
Artefaktem z Nagebebi, który wywołał wśród naukowców bodaj największe poruszenie, okazały się odnalezione w dawnym pałacu kamienne stele, na których wyryto inskrypcje asomtawruli – napisy sporządzone najstarszą wersją pisma gruzińskiego. Archeolog Levan Chilashvili uważa, że inskrypcje te powstały w czasach przedchrześcijańskich, pomiędzy IV w. p.n.e. a IV w. n.e., raczej bliżej I albo II w. n.e. Z poglądem tym nie zgadza się jednak większość gruzińskich i międzynarodowych archeologów i językoznawców, których zdaniem inskrypcje asomtawruli z Nekresi powstały w V w. lub później. Skąd taki wniosek? Część badaczy wskazuje, że język gruziński ukształtował się w mniej więcej tym samym czasie co język ormiański, a oba zostały pierwotnie użyte przez mnichów do tłumaczenia Biblii i innej literatury chrześcijańskiej, co sugeruje, że początków pisma gruzińskiego należy upatrywać ok. IV w. Z drugiej strony logika podpowiada, że musiały istnieć jakieś rodzaje protopisma gruzińskiego, z którego wyłoniły się pisma asomtawruli, nuschuri, mchedruli i współczesny alfabet. Wedle jednej z teorii język gruziński rozwinął się pod wpływem języków semickich, a gruziński alfabet został stworzony już w 284 r. p.n.e. przez Farnawaza I, pierwszego króla Kartlii, który inspirował się pismem syryjskim albo greckim. Jak wiele innych odkryć z Nekresi, również temat inskrypcji asomtawruli pozostaje nadal otwarty.
Św. Abibos z kubłem zimnej wody
Nie jest jasne, dlaczego starożytni mieszkańcy Nekresi założyli klasztor na Wzgórzu Dawnych Winnic, a winnicę na Wzgórzu Pochówków – być może nie wiedzieli, co kryje się pod ziemią. Oceniając zastane warunki, ulokowali kluczowe punkty osady tam, gdzie im pasowało i było wygodnie. Nic więc dziwnego, że mieszkalno-rzemieślnicza część Nekresi zaczęła się rozrastać w dolinie pomiędzy wzgórzami. Od IV w. piętrzyły się tu kolejne domy, budynki inwentarskie, warsztaty rzemieślnicze, sklepy.
Po upływie zaledwie stu lat od budowy pierwszych chrześcijańskich bazylik eparchia Nekresi stała się jedną z najważniejszych w episkopacie Gruzińskiego Kościoła Apostolskiego, a miasto Nekresi zyskało rangę czołowego centrum gospodarczego, politycznego i kulturowego w Królestwie Kartlii.
Przez kilka stuleci Nekresi funkcjonowało jako miasto wielowyznaniowe, zamieszkane przez ostatnich politeistów oraz chrześcijan i zoroastrystów. Ich koegzystencja wcale nie była jednak usłana różami, wręcz przeciwnie! Gruzińscy królowie postawili na chrześcijaństwo, ale ich wola przez długi czas nijak miała się do preferencji poddanych. Ze względu na warunki geograficzne i kulturowo-społeczne upowszechnienie chrystianizmu w Gruzji trwało aż do XII w., a etap przechodzenia od politeizmu do monoteizmu i następnie wyznania chrześcijańskiego okazał się pasmem niepokojów i ksenofobicznych walk. Za odmienne poglądy ludzie dawali sobie łupnia za łupniem, krew lała się strumieniami, świątynie i inne obiekty kultu były bestialsko niszczone, a próby pokojowego współistnienia na tym samym terenie różnych wyznań często spełzały na niczym. Jaskrawym tego przykładem są dzieje miasta założonego przez króla Farnadżoma.
Dowody znajdowane w materiale archeologicznym i religijnych przypowieściach wskazują, że Nekresi było areną wieloletnich religijnych przepychanek między chrześcijanami i zoroastrystami, a żadna strona wyznaniowego konfliktu nie była ani ugodowo nastawiona, ani święta…
Św. Abibos Nekreseli. Fot. Micheil Sabinin. Grób św. Abibosa Nekreseli. Fot. Adam Jones.
W VI w. biskupem Nekresi został Abibos, mnich chrześcijański i jeden z Trzynastu Ojców Syryjskich. Podążył on za Janem Zedaznelim z Syrii do Gruzji w nieciekawym momencie historii. Władzę w Kartlii i Kachetii przejął wówczas perski władca Chosrow, który chciał za wszelką cenę przekabacić Gruzinów na zoroastryzm. Abibos, sprzeciwiający się tej wierze, był stale narażony na niebezpieczeństwo, lecz kontynuował misję chrystianizacyjną w sposób odważny, bezprecedensowy i zarazem haniebny. Legenda głosi, że pewnego razu Abibos wziął kubeł zimnej wody – lub, jak podają niektórzy, wiadro z własnym moczem – i zszedł z góry do stóp opactwa, aby ugasić wieczny płomień czcicieli ognia. Symbolicznym czynem dopiął swego, za co perski marzban (margrabia) skazał go na śmierć przez ukamienowanie. Abibos był torturowany, a po śmierci jego zbezczeszczone ciało wyrzucono za bramy miasta na pożarcie ptakom i dzikim zwierzętom (podobno na życzenie katolikosa Tabora szczątki Abibosa zostały zebrane przez okolicznych mnichów, przetransportowane do Mcchety i pochowane w klasztorze Samtawro). Jak by nie patrzeć, nienawiść na tle religijnym była popularna również na początku naszej ery. Mimo niesportowej postawy, jak wielu innych przed nim i po nim, Abibos został później uznany świętym chrześcijańskim. Jego poświęcenie odniosło też jeszcze jeden skutek: miejscowa ludność, widząc okrucieństwo Persów, tłumnie przeszła na stronę chrześcijaństwa.
Czy św. Abibos położył kres kultowi ognia raz na zawsze? Bynajmniej! Około VIII–IX w. w Gruzji doszło do silnego odrodzenia zoroastryzmu w reakcji na najazdy Arabów. W trudnych momentach lokalni mieszkańcy zwracali się ku temu, co wynikało z najstarszej historii ich kultury, co znali, do czego przywykli albo czego przestali się bać. W obliczu arabskiego islamu nawet niepopierany przez większość, ale już oswojony i bliższy obrzędowością zoroastryzm wydawał się zatem lepszym rozwiązaniem.
Ostatecznie wiara w boga Ahurę Mazdę i politeistyczny panteon nie przetrwała w Gruzji próby czasu. Również w Nekresi zoroastryści i rodzimowiercy zostali wyparci przez rosnącą liczbę zwolenników chrześcijaństwa. Ani jedni, ani drudzy nie mogli jednak wiedzieć, że ich ofiara i wysiłek włożony w krzewienie tej czy innej religii zostaną niebawem starte w pył.
Nieoczekiwane baty od losu
We wczesnym średniowieczu region Kachetii nawiedziła seria trzęsień ziemi. Tragedii dopełniły najazdy Arabów z VIII w. oraz wojsk Timura z XIII–XIV w. Niegdyś bogate, tętniące życiem miasto Nekresi, teraz doszczętnie zniszczone i zredukowane do rozmiarów niewielkiej wsi, straszyło wspomnieniem pogromu, zarastało dziką przyrodą i popadało w niepamięć.
Założony w VI w. klasztor Nekresi został w dużej mierze zrujnowany, ale z biegiem czasu udało się przywrócić mu częściową funkcjonalność. W XVI w. ponownie ulokowano tu siedzibę miejscowego biskupa. Nabożny spokój został niebawem brutalnie przerwany. Atak na Nekresi przypuściło plemię Dagestańczyków, a biskup salwował się ucieczką do cerkwi Matki Bożej w pobliskiej wsi Shilda. Wkrótce na horyzoncie zamajaczyło kolejne zagrożenie: w 1811 r. diecezja i klasztor Nekresi zostały zlikwidowane przez carską Rosję. Miejscowość całkowicie opustoszała – ale nie na zawsze.
Nekresi odkryte na nowo
W 1995 r. klasztor Nekresi wrócił do Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego, a w 2000 r. został ponownie zamieszkany przez mnichów. Czego szukają oni na tym zrujnowanym pustkowiu? Rozpoczęty w 1984 r. szereg ekspedycji archeologicznych pozwolił na nowo odkryć Nekresi i zrozumieć jego niebywałą rolę misyjną i kulturotwórczą. Zadanie nie jest łatwe, bo większość dowodów przeistoczyła się w pogorzelisko, a gruzińskie kroniki przez długie wieki milczały o zapomnianym przez los Nekresi – przykładowo ostatnie pisemne wspomnienie klasztoru pochodzi z okresu śmierci św. Abibosa, a potem w źródłach panuje dziejowa wyrwa. Gruzowiska są jednak nadal badane, a naukowcy nieustannie odnajdują kolejne fascynujące ślady przeszłości.
Nekresi, stara cerkiew, plan, 1936. Domena publiczna. Klasztor Nekresi, plan, 1936. Domena publiczna.
Wiadomo, że Nekresi słynęło z działalności kulturalno-oświatowej. Lokalni kapłani angażowali się m.in. w reprodukcję sakralnych rękopisów. Metropolita Nekreseli Givi Jorjadze opracował Życie teologa (1846) i Dialogon (1848), które podarował lokalnej ławrze, a biskup Dositheos Cherkezishvili tłumaczył święte księgi z języka ormiańskiego na gruziński. W Nekresi istniała także szkoła teologiczna. Osiągnięcia te kontynuują mnisi współcześnie zamieszkujący klasztor. Troszczą się oni także o renowację lokalnych świątyń chrześcijańskich, zachowanie ocalałych fresków oraz przywrócenie blasku winnicy Nagebebi. Zależy im na tym również dlatego, że Nekresi zyskuje popularność wśród pątników i turystów.
Pogańskie święto Nekresoba
Nekresi przyciąga pielgrzymów, archeologów oraz podróżników, którzy w poszukiwaniu unikalnych wrażeń są gotowi zejść z utartego szlaku. Największe tłumy zaglądają tu 7 listopada – co roku tego dnia w klasztorze Nekresi odbywa się święto Nekresoba. To jeden z przedchrześcijańskich zwyczajów na terenie Gruzji, podczas którego składa się ofiarę ze świń (niekiedy ofiaruje się także młode barany, a dawniej podczas rytuału składano również owce, krowy i ptaki).
Nekresi to jedyna cerkiew w Gruzji i jedna z dwóch na świecie, gdzie do dziś praktykuje się rytualny ubój zwierząt. Tradycja ta sięga starożytności i wywodzi się prawdopodobnie z praktyk zoroastryjskich, których nie zdołało wykorzenić chrześcijaństwo. Istnieje też inne wyjaśnienie, sugerujące, że ów zwyczaj narodził się już w czasach chrześcijańskich. Legenda głosi, że podczas najazdu muzułmanów – być może grupy etnicznej Lezginów albo Tatarów – miejscowa ludność wraz ze zwierzętami gospodarskimi schroniła się w klasztorze Nekresi. Brutalne ataki wroga trwały długo i z wolna odbierały uciekinierom nadzieję na ratunek. Wtedy wpadli oni na podstępny pomysł: poderżnęli gardła trzymanym w klasztorze świniom, a okrwawione szczątki wyrzucili za mury klasztoru (według innej wersji tylko zranili świnie i wypuścili oszalałą z przerażenia, zdychającą i kwiczącą armadę wprost na wroga). Widok broczących „nieczystą” krwią świń, których spożywanie jest według Koranu bezbożnością, sprawił, że muzułmańscy najeźdźcy zostali zbici z pantałyku, błyskawicznie przerwali oblężenie i dali nogę z Nekresi. Tym sposobem klasztor ocalał od grabieży, mieszkańcy przeżyli, a świnie i świńska krew stały się skuteczną bronią w kolejnych starciach z muzułmanami. Wedle jeszcze innej, bardziej mrocznej wariacji tej przypowieści, to św. Abibos miał wypuścić z klasztoru wygłodniałe świnie, które zjadły muzułmańskich napastników. Gdziekolwiek tkwi prawda, od tej pory dla uczczenia zwycięstwa w klasztorze Nekresi co roku składa się ofiarę ze świń.
Atmosfera święta Nekresoba przypomina piknik. Mieszkańcy regionu zjeżdżają całymi rodzinami, by jak najszybciej wrzucić coś na ruszt. Najpierw jest procesja z mszą, później mord, a na końcu supra, tradycyjna gruzińska biesiada. Wszystko w porządku.
Kto nie chce patrzeć na poświęcane prosiaki, może odwrócić wzrok. I warto to zrobić, żeby zobaczyć malowniczą panoramę dolin i wzgórz Kachetii, rozciągających się z zalesionych pagórków dookoła Nekresi.
Zwiedzanie Nekresi – informacje praktyczne
Do Nekresi najłatwiej dojechać z Tbilisi – trasa liczy 130 km i jest do pokonania autem, marszrutką albo taksówką w ok. 2,5 godz. Wycieczkę do Nekresi warto połączyć ze zwiedzaniem Kwareli (słynie z winiarni) i Telawi (znane m.in. z orientalnego bazaru).
Zespół klasztorny Nekresi leży na wzgórzu na wysokości 800 m n.p.m., gdzie można się dostać na dwa sposoby. W sezonie, od maja do października, na szczyt Nazvrevi Gora kursuje marszrutka. Droga na wzgórze liczy tylko 1,5 km, za to wygląda bardzo malowniczo. Na miejscu kierowca czeka 30 minut – tyle wystarczy, by zwiedzić cały kompleks. Alternatywę stanowi piesza wędrówka, co polecam wszystkim, którym nieobcy jest wysiłek fizyczny.
W tym miejscu mam do przytoczenia osobistą anegdotę. Gdy wreszcie dotarłem na górę, z wycieńczenia cały blady jak ściana, spotkałem młodych Gruzinów, którzy – jak to oni – zagaili mnie standardowym: „Skąd jesteś?”. Gdy odpowiedziałem, że z Polski, bardzo się uradowali i wręczyli mi w prezencie coś, co na pierwszy rzut oka przypominało butelkę coli. Byłem tak spragniony, że chciałem wydoić całość na raz. Niestety (albo i stety) w środku nie było coli, ale… czacza, gruzińska wódka, samogon o mocy 70%. Flaszkę postanowiłem rozpić przy wieczornym filmie Mroczny Rycerz powstaje – do dziś nie pamiętam większości fabuły. 😉 Wam oczywiście nie polecam przyjmowania tego typu podarków ani kumplowania się z nieznajomymi Gruzinami, ale bezpieczeństwo w Gruzji to temat na zupełnie inną opowieść, którą poruszam w poradniku Gruzja – informacje praktyczne. Dokumenty, szczepienia, bezpieczeństwo, transport, ceny.
Moje wycieczki do Kachetii
Macie ochotę odkryć wszystkie tajemnice Nekresi? Zapraszam was na wspólną wyprawę do gruzińskiego regionu Kachetia, gdzie czeka jeszcze więcej pięknych i ciekawych miejsc! Możecie zwiedzić ze mną Kachetię szlakiem wina, zabytków, kultury, historii, przyrody – do wyboru, do koloru! Jeżeli szukacie wycieczki do Gruzji skrojonej na miarę – skontaktujcie się ze mną, a opracuję dla was indywidualną trasę, dopasuję budżet wyprawy do waszych oczekiwań i zapewnię wam pełną opiekę od pierwszego telefonu/maila po każdy kilometr naszej eskapady. Jadąc ze mną, macie zapewnione wszystko: komfortowe noclegi, bezpieczny transport, pyszne jedzenie w sprawdzonych knajpkach, bilety wstępów do zabytków i atrakcji, ubezpieczenie turystyczne, doborowych przewodników i niezapomnianą podróżniczą atmosferę!