Uplisciche jest najstarszym miastem skalnym w Gruzji. Już w IV w.p.n.e. stanowiło jeden z najważniejszych ośrodków miejskich i religijnych w regionie. W starożytności czczono tutaj słońce i składano krwawe ofiary. Znajdziemy tutaj ślady pogańskich wierzeń, bogactwa Jedwabnego Szlaku i echa greckich wpływów w Gruzji. Dostępny do zwiedzania kompleks, zajmujący łącznie 8 hektarów, można podzielić na trzy części: dolną, średnią i górną. W Uplisciche warto dać się ponieść wyobraźni, dać się wciągnąć historii i w ten sposób eksplorować fascynujące sale wykute w skale i naturalne formacje, których przez wieki nie oszczędziły wiatr, woda i wieki najazdów.
Spis treści
Z Gori do Uplisciche
Gori i okolice, pępek Gruzji, sam środek kraju, obfitujący w szokujące kontrasty, dekoracje i preparaty epoki. Kilkaset lat temu przebiegał tędy najważniejszy szlak kupiecki w historii świata, czyli Jedwabny Szlak, a działające ludzkie osiedle pławiło się w dostępnych wtedy luksusach. Tak to sobie wyobrażam. Dzisiejsze Gori pozostanie na zawsze w świadomości zarówno mieszkańców, jak i turystów miastem Stalina.
Pora zmienić nieco krajobraz i styl zabytków. Wyjeżdżam na trasę, która prowadzi przez biedne i zapuszczone wsie. Serce i głowa zaczynają boleć, gdy przy drodze widzę otoczone rdzewiejącą siatką boisko do piłki nożnej. Gruziński orlik ze zdartą warstwą zielonkawej, sztucznej murawy, która wygląda, jakby ktoś się potknął o dywan, zostawił go częściowo zwiniętym, nie przeprosił i odszedł, nie bacząc na bałagan. Po prawej stronie ludzie przed domami, oglądają kanał pierwszy. Po lewej stronie inni siedzący przed domami – oglądają kanał drugi. Siedzą i patrzą, na mijające ich samochody, jadące w różnych kierunkach. To właśnie te dwa kanały. Jeden w prawo, drugi w lewo. Mijam porzucone wzdłuż torów kolejowych zbiorniki. Być może kiedyś służyły za silosy, ale kto by to pamiętał.
Jeszcze jedna wieś, jeszcze jeden mostek i dojeżdżam do wymarłego Uplisciche.
Zwiedzanie Uplisciche
Żeby dostać się na teren miasta, trzeba uiścić opłatę wejściową. Kiedyś było to siedem lari, ale sądzę, że w kolejnym roku, 2021 r., będzie to już 15 lari, ponieważ ceny za zwiedzanie wszystkich obiektów w Gruzji rosną.
Czeka mnie wspinaczka, do pokonania mam kilkadziesiąt schodów. Panorama zachwyca. Rzeka Mtkwari wygląda tu inaczej niż w Tbilisi. Ma inny kolor, płynie środkiem równiny i lśni w słońcu, niezależnie, w jakim miesiącu tu przyjeżdżam. Poza tym, prawie zawsze niemiłosiernie wieje. Wiatr nie tylko zrywa ludziom czapki z głów, ale zdarza się, że trudno ustać na nogach. Bywa, że gdy kilometr dalej pada deszcz, to krople niosą się aż tutaj. Trzeba się na te „atrakcje” przygotować. Uplisciche, kamienne miasto, to kompleks, który można podzielić na trzy części: dolną (strona południowa), średnią i górną (strona północna), które łącznie zajmują obszar ok. ośmiu hektarów.
Zanim jeszcze królestwo Kartli, kolebki dzisiejszej Gruzji, przyjęło chrześcijaństwo, w IV w.p.n.e. Uplisciche stanowiło najważniejszy ośrodek miejski i religijny w regionie. Przed wiekami oddawano tutaj część słońcu i składano ofiary z mężczyzn. Pogańskie zwyczaje trwały w najlepsze, aż do V w. n.e., gdy gród opustoszał na rzecz nowoczesnych wtedy Mcchety i Tbilisi. W czasach, kiedy na wybrzeżu Morza Czarnego powstawały liczne greckie faktorie, to różne wynalazki i cuda ówczesnej techniki oraz elementy kultury trafiały dalej w głąb Gruzji. Wszystko oczywiście za sprawą Jedwabnego Szlaku. Dla przykładu, przy głównej ulicy w Uplisciche – tej, która łączy część średnią i górną – tzw. Trakt Kupiecki – działał nowoczesny system wodno-kanalizacyjny, składający się z rur włożonych jedna w drugą. I jak twierdzą lokalni przewodnicy, system ten był tak szczelny, że nie wydobywał się z nich żaden zapach.
Istniały również dwa warianty dostarczania i gromadzenia wody dla miasta. Pierwsza wersja zapewniała możliwość dostarczania wody ze źródła, z góry Kvernahi, położonej 6 km dalej, dzięki glinianym rurom. Między nimi tworzono wielkie baseny, umożliwiające gromadzenie zapasów wody płynącej do kolejnych rur i następnych zbiorników. Można sobie łatwo wyobrazić jak ten system funkcjonował, ponieważ miasto zbudowane było tarasowo. Pomimo wielu zalet miał też wady, gdyż podczas ataków na gród rury wykonane przecież z gliny łatwo było zniszczyć. Ale ówcześni inżynierowie poradzili sobie z tym problemem i zaprojektowali odpowiedni tunel którym można było dojść wprost do rzeki Mtkwari, nabrać wody i wrócić do miasta. Tunel częściowo był zanurzony pod wodą, więc nieprzyjaciel nie mógł go dojrzeć. Trzeba dodać, że w tamtych czasach rzeka toczyła swoje wody tuż przy murach miasta.
Greckie echa w księżycowym krajobrazie
Na początku naszej ery również dostrzec można wpływy greckie, bowiem w miejscu rytualnego składania ofiar zbudowano amfiteatr z kilkupiętrową widownią. To rozległe miasto w czasach największej świetności zamieszkiwało około 20 tysięcy ludzi, w ponad 700 pieczarach. Obecnie zostało ok. 150. Między VIII a IX wiekiem podczas okupacji Persów, Uplisciche na moment odzyskało polityczne znaczenie, gdyż właśnie tutaj działał gruziński rząd na uchodźctwie. Z uwagi na świetne położenie, Uplisciche funkcjonowało później jako twierdza, zmieciona ostatecznie z powierzchni ziemi w czasie najazdów mongolskich w XIII w. Dzieła zniszczenia dopełniło w 1920 r., trzęsienie ziemi. Księżycowy krajobraz, który oglądamy dziś, to tylko odległe echo przeszłości.
Zwiedzając miasto lepiej do kieszeni schować polskie przewodniki, w których można przeczytać nietrafione porównania, jak np. te, że Uplisciche to „gruzińska Petra”. Blogerzy-podróżnicy przepisują je później i taka informacja pojawia się na wielu stronach, po wpisaniu w wyszukiwarkach hasła „gruzińska Petra”. O czym to świadczy? Ano o braku podstawowej wiedzy. Ci, którzy naprawdę interesują się podróżami wiedzą, że Al-Hazna, czyli Skarbiec Faraona w Petrze (najsłynniejsza budowla Petry), został wykuty ok. I-II w. n.e., więc generalnie Uplisciche jest starszym zabytkiem i to porównanie nie ma sensu.
Skądinąd w Gruzji mamy własną Petrę – twierdzę w Adżari, położoną niedaleko Batumi, przy dawnej drodze, łączącej Batumi i Kobuleti na przełęczy. Odkąd jednak oddano do użytku obwodnicę nie jeżdżę tam z byt często z moimi turystami.
Gruzińskie wodze wyobraźni
Gorąco zachęcam, by w Uplisciche dać się ponieść wyobraźni. Gdy zaglądamy do licznych zniszczonych gród i pozostałości sal, przed którymi dla „opornych” rozstawiono tabliczki: „Apteka”, „Winiarnia”, „Trzynawowa bazylika”, „Teatr”, „Sala królowej Tamar”, trzeba po prostu zamknąć oczy i pomyśleć jak wyglądało tu życie. Dać się „wciągnąć” historii.
Dla ścisłości dodam, że na część Królowej Tamar archeolodzy ochrzcili salę jej imieniem, mocno na wyrost. Królowej nigdy tutaj nie było. W jej czasach, złotym wieku Gruzji, władze skupione były wokół terenu Imereti.
Uplisciche jest zupełnie inne niż dwa pozostałe skalne obiekty w Gruzji, czyli klasztor Dawid Garedża w Kachetii i położone na Małym Kaukazie skalne miasto – Wardzia, jeden z najważniejszych zabytków w Gruzji.
Zwiedzając Uplisciche, oglądamy miejsca wyszczerbione przez czas, przysypane piachem, zniszczone przez trzęsienia ziemi, metodycznie ścierane pod wpływem wiatru i wody. Dziś miasto jest gościnne wyłącznie dla wygrzewających się w słońcu jaszczurek, których jest tam co niemiara. Ciekawostką jest również to, że tuż obok można zobaczyć ruiny wsi, którą przeniesiono niegdyś na drugą stronę rzeki Mtkwari. Dlaczego tak się stało? Okazało się, że w średniowieczu mieszkańcy osiedlili się na terenie cmentarza należącego przed wiekami do Uplisciche. W kompleksie znajduje się również cerkiew św. Jerzego, która została zbudowana w stylu bizantyjskim. Co ciekawe, nie posiada ona w zasadzie podłogi. Budowana była w XII w. na skale przy użyciu ziemi i żółtek jajek. Te żółtka służyły oczywiście jako spoiwo budowlanej materii. Obok cerkwi stoją kwewri, czyli stare amfory na wino. Zgodnie z legendą, kiedy w rodzinie rodziło się dziecko, to kwewri napełniano winem i czekano, aż dziecko dorośnie do 16 lat. Kiedy osiągnęło ten wiek kwewri pełne wina zanoszono do cerkwi i tam zostawiano.
I jeszcze słowo o nazwie miasta. W starożytności na tym terenie żyły lokalne plemiona, a ich przywódcy nazywali się upali lub uplissadari co można przetłumaczyć jako „pan”, „mistrz”. Z kolei ciche to po gruzińsku „twierdza”, będąca właśnie rezydencją takiego uplissadari. Zatem w dosłownym tłumaczeniu upliscyche to twierdza władcy.
Według legendy budowniczymi skalnego miasta byli niewolnicy zdobyci w trakcie najazdów lub pozyskani gdzieś w okolicach. W trakcie budowy używali cerachwi – kilofów zrobionych z żelaza i złota. Wykuwając pieczary, czy wykonując zdobienia musieli uważać żeby nie uszkodzić złotych elementów swoich narzędzi. Zgodnie z legendą po wykonaniu zleconych prac otrzymywali wolność oraz złoto. Prawda, że to ładna opowieść?
Zachęcam do opuszczenia miasta starożytnym tunelem, o którym wyżej wspominałem, wprost nad brzeg rzeki.
Warto odwiedzić Uplisciche, ponieważ historia jest tu na wyciągnięcie ręki i wszędzie można zajrzeć, wszystkiego dotknąć, zatracić się w czasie i przestrzeni. Nie ma tutaj ochroniarzy, którzy zabroniliby gdzieś wejść. Można usiąść na skale, twarz skierować ku słońcu, puścić wodze fantazji i cieszyć się życiem. I za to właśnie lubię to miejsce.
W artykule możecie zobaczyć zdjęcia, które pochodzą z 2007 r. z mojego pierwszego tutaj pobytu. Całe szczęście, że działa tu już muzeum ze skarbami kultury materialnej, w którym można obejrzeć broń, biżuterię, narzędzia – artefakty minionych lat. Jest też kasa biletowa. Zgromadzone w ten sposób środki finansowe pozwalają na prowadzenie dalszych prac archeologicznych i naukowych. Także sensowną opiekę nad tym miejscem, gdzie do niedawna nie dość, że nie było barierek ochronnych, to na dodatek lokalni mieszkańcy okolicznych wiosek przychodzili robić sobie grille i biesiadować w tych starożytnych salach – poważnie!
Z Uplisciche, kiedy wycieczka jest objazdowa, kilkudniowa, zwykle jedziemy do Kutaisi, dzisiaj wracamy do Tbilisi. Warto po drodze zatrzymać się u jednego z lokalnych winiarzy albo też pojechać prosto do Mcchety, do Salobie, restauracji która istnieje co najmniej 60 lat (pisałem o niej w artykule o Mccheta – gruzińska ziemia źródeł). W każdy weekend Gruzini, wracający z Batumi albo z gruzińskiej drogi wojennej, zatrzymują się tutaj na posiłek – to jest po prostu tradycja. Świetna kuchnia, niewysokie ceny, znakomite chinkali, pyszne lobio, czyli zupa-krem z fasoli, do tego mczadi – placki z mąki z białej kukurydzy, kiszona papryka, dżondżoli, czyli kwiatostan kłokoczki południowej, wino, piwo, kobiety i śpiew. Jest wspaniale, to piękne miejsce. Uwielbiam je i dość często zdarza się, że specjalnie jadę, żeby pójść na lobio do Salobie 😉
Uplisciche – informacje praktyczne
Jak dojechać do Uplisciche?
Do Uplisciche można dostać się transportem zorganizowanym np. z wycieczką jednodniową z Tbilisi lub samodzielnie z Gori taksówką albo marszrutką.
Ile kosztuje wejście do Uplisciche?
Wejście do Uplisciche kosztowało w 2020 roku 7 GEL (lari). Z uwagi na planowane wzrosty cen możliwe, że w 2021 roku cena będzie wynosić nawet 15 GEL.
Jakie są godziny pracy muzeum w Uplisciche?
Muzeum w Uplisciche pracuje codziennie w godzinach 10:00-18:00.
Znakomicie trafiony nastroj tego miejsca.Mysle ze w Gruzji jest wiecej interesujacych miejsc po ktorych od wiekow nie stapa ludzka noga.Niedaleko Lagodekhi na pograniczu z Dagestanem w zarosnietej buszem przyrodzie znajduja sie kilkudziesiecio metrowe wodospady,sztolnie po XVIII wiecznych kopalniach zlota i nieodkryte jaskinie.Sa tez ruiny starego monastyru.Kiedy przychodzi okres deszczowy wowczas w malej rzeczce przeplywajacej przez osetynska wies Pona mozna znalesc wota i srebrne ozdoby.Wysoko w gorach mieszka oszalala Michelle ,francuzka ,corka bogatego edytora z Paryza.Strzeze tajemnic gor i grobu zamordowanego meza.Miejscowi omijaja to miejsce nawet przemytnicy przechodzacy od strony Dagestanu do Gruzji wytyczyli nowe trasy daleko od siedliska aby nie zaklocac jej spokoju.Kilkaset metrow dalej nad przepascia koluja stada orlow.Lagodekhi 7 listopada 2015 roku
Niesamowite miejsce, a do tego opisane giętkim językiem. Dobra lektura!
Po Kapadocji (o której już wspominałam u Ciebie), mam swoisty sentyment do skalnych miast. Niewątpliwie wzbudzają mój podziw, a jak jeszcze są tak pięknie położone, to już w ogóle 🙂
Dobrze, od czasu do czasu, powspominać 😉
Kusi mnie ta Gruzja z każdej strony kusi – zachwalają znajomi, jedna się tam wręcz przeprowadza. Coraz wyżej na mojej bucket list, ale jeszcze kilka lat musi sobie poczekać..
bardzo miło wspominam Uplisciche, zupełnie się nie spodziewałam,że tam az tak przyjemnie będzie, a okazało się że był to mój najfajniejszy dzień w Gruzji, z wielu powodów. I najbardziej chyba utkwiły mi w pamięci te jaszczurki! Fantastyczne miejsce!!
Jak podróżowałam po Gruzji to zabrakło mi czasu na wizytę w Wardzi, ktoś doradził, że w jeden dzień mogę za to zobaczyć Upliscyche. Poczytałam, ktoś porównał je nawet do Petry w Jordanii pisząc potem, że było to wielkie rozczarowanie. Postanowiłam zrobić tak jak tu piszesz, zapomniałam o porównaniu i… bardzo polubiłam to miejsce! Mimo wiatru tak silnego, że wyciskał łzy z oczu a mnie chciał zrzucić ze skał w przepaść, dałam się oczarować jakimś urokiem tego miejsca. Zdecydowanie warto wpisać je do planu zwiedzania Gruzji 🙂