Polscy emigranci i zesłańcy na Kaukazie w XIX w. – na przykładzie Mateusza Gralewskiego, Ludwika Młokosiewicza, Józefa Chodźki, Franciszka Ksawerego Pietraszkiewicza – część 2.
Artykuł jest częścią większej całości, publikuję go w odcinkach, co tydzień w piątki, począwszy od 16.02.2018.
Polscy literaci na Kaukazie
Wysiedleńcy z silniejszym kręgosłupem moralnym nie tylko ubolewali nad swoim i innych Polaków losem, ale, co ważne, podejmowali wszelkie kroki, by wyrwać się z jarzma wojny. Jak w jednym ze swoich listów pisał Władysław Jurkowski: „Kaukaz napchany jest podobnymi mnie żołnierzami, z rozmaitych klas ludzi […] przyszło wielu w burej siermiędze szukać losu pod czerkieskim nożem, jeżeli się nie będę narażał, jeżeli nie oddam w ofierze krew własną okrutnemu losowi, nigdy się nie wybiję z równych szeregów i do reszty znikczemnieję. Otóż jest postanowienie ostatnie, oto rezultat z długiego więzienia, trudnej drogi, nędzy i niepokojności mojej… Dosyć jest obaczyć jednego zdegradowanego, który już się opuścił, zaniedbał, rozpił, zwątpił o wszystkim na świecie, ażeby nie wziąć do samego siebie wstrętu, a już ich wielu widziałem. I miałżebym się stać bydlęciem z moim życiem? Nie, lepiej żyć nie chcę, szanować swoje życie w położeniu moim byłoby to powoli umierać, moralnie pierwej, potem fizycznie. Jeszcze raz mówię, bo chcę się usprawiedliwić, że nie rozpacz, ale konieczność, ale potrzeba zmusza do prędkiej zmiany losu” [Filina 1999].
Podobnie jak Jurkowski, wielu innych kaukazczyków marzyło, by odmienić swoją dolę. Było to możliwe poprzez tzw. dymisję, o którą mogli się ubiegać żołnierze w randze podporucznika. Aby awansować na wyższy stopień oficerski, trzeba było wykazać się hartem ducha na polu walki i przypodobać Rosjanom. Szansa na wolność od rosyjskiego wojska skusiła wielu. Zyskanie jej niekoniecznie pozwalało jednak na powrót do kraju. Polacy, zmuszeni do pozostania na Kaukazie wskutek warunków stawianych przez Rosjan, próbowali jakoś odnaleźć się we wciąż nowej dla nich, niełatwej rzeczywistości.
W tych trudnych czasach jedną z niewielu pociech repatriantów wojennych była twórczość. Zważywszy na to, że znaczna część z nich wywodziła się z inteligencji, to właśnie w pisaniu listów i pamiętników odnajdowali oni ukojenie. Jednocześnie ich dzieła stanowią oryginalną ilustrację XIX-wiecznego Kaukazu oraz w tragicznych słowach obrazują sytuację Polaków, których większość znalazła się tu wbrew własnej woli (bo byli i tacy, jak Ludwik Młokosiewicz, którzy przybyli na te tereny samodzielnie, z ochotą, urzeczeni opowieściami o zjawiskowych krajobrazach oraz możliwościach zarobku i rozpoczęcia nowego, ciekawego życia). Aby nie zaprzepaścić dorobku dotychczasowego życia i, co nie dziwi, nie odejść od zmysłów, wielu polskich inteligentów na wyrugowaniu chętnie oddawało się szerszej działalności literackiej, zwanej potem literaturą kaukaskiego wygnania.
Od 1830 r. w Tbilisi działała już tak zwana grupa poetów kaukaskich. Nastawiona buntowniczo wobec caratu, a przyjacielsko wobec Gruzinów i innych narodów uciśnionych przez Rosję, przejawiająca nonkonformistyczne i demokratyczne podejście do życia, szybko znalazła wspólny język z gruzińską elitą umysłową. Badacze literatury polskiej sądzą, że grupa ta liczyła ok. 40 członków. Wśród nich byli m.in. Leon Janiszewski, Wojciech Porocki, Tadeusz Łada-Zabłocki, Władysław Strzelnicki i Mateusz Gralewski. Grupa poetów kaukaskich nie była jednak grupą w ścisłym tego słowa znaczeniu, bowiem polscy literaci nie mieli swojego stałego ośrodka ani listy członków, nie gromadzili się też na wspólnych spotkaniach, co więcej – niektórzy nigdy nie poznali się osobiście i nie przybyli do Tbilisi, gdyż byli rozproszeni po całym Kaukazie. Również drugi człon nazwy grupy: poeci, jest nieprecyzyjny. Pod tym symbolicznym hasłem kryli się zarówno prozaicy, tłumacze, jak i historycy czy etnografowie. „Nie było wśród nich poetów na wielką skalę, jednak znaczenie tej grupy dla kultury polskiej daleko przekracza granice piśmiennictwa i wymaga oceny kulturologicznej. Dorobek »kaukazczyków« można w pewnym sensie traktować jako wyznanie znacznej części pokolenia, skazanego za wielką romantyczną i desperacką próbę walki o wolność” [Filina 1999]. Bez względu na formalność znaczeniową, grupa poetów kaukaskich stanowiła swego rodzaju otwarty klub, skupiający polską inteligencję na wygnaniu. Zrzeszając się na obczyźnie, Polacy zyskiwali nadzieję na lepsze jutro oraz tak potrzebne wsparcie duchowe i poczucie, że nie są zupełnie sami – a trzeba wiedzieć, że wielu z nich zostawiło w kraju rodziny, narzeczonych i przyjaciół, z którymi bolesna rozłąka dodatkowo utrudniała zachowanie psychicznej równowagi. Na wielki szacunek zasługuje więc trud, jaki podjęła grupa poetów kaukaskich, by przy pomocy tutejszej socjety spisać możliwie dużo informacji o Kaukazie. „Po raz pierwszy cały wschodni świat – Kaukaz – przestaje być dla Polski krajem egzotycznego natchnienia, lecz wchodzi ze swoimi realiami, losami narodów, obyczajami w świadomości Polski i poszerza jej wiedzę o świecie […] »kaukazczycy« […] byli orientalistami wysokiej klasy, pod tym wzglądem ich dorobek ma znaczenie naukowe”, zaznacza Filina [1999].
Z jednej więc strony działali na Kaukazie Polacy oddani twórczości czysto poetyckiej i autobiograficznej, romantycznie naznaczonej bólem i cierpieniem, z drugiej zaś ludzie, którzy fakt zesłania na obce ziemie postanowili wykorzystać w celach etnograficznych. Kim byli i jakie zasługi wnieśli na pola literatury i nauki?
W kolejnej części przyjrzymy się czterem Polakom, których los rzucił w XIX w. na Kaukaz.