Cziatura. Mieszkali tu, cali w sadzy, bez możliwości wykąpania się i odpoczynku… Wystarczy zjechać z głównej drogi pomiędzy atrakcyjnymi turystycznie punktami A i B, by odkryć zapomniane bogactwo Gruzji – oraz obiekt urban exploring przyspieszający puls tym, którym znudziły się zawsze bajeczne pejzaże.
Na trasie z Tbilisi do Kutaisi, stolicy regionu Imereti, zwanego również Kolchidą Kaukaską, znajduje się miejscowość Cziatura. Raczej zwyczajna, bez sławnych zabytków (chociaż znajduje się tu katedra Mgwimewi z X–XI w.), za to z szarymi poradzieckimi blokami skrytymi pośród zielonej kotliny. Turyści nie walą tu drzwiami i oknami. A szkoda.
Spis treści
Cziatura – manganowe kocmołuchy
Cziatura to manganowe eldorado. Złóż tego cennego pierwiastka poszukiwał w tych rejonach pod koniec XIX w. gruziński poeta Akaki Cereteli – i znalazł je. Dalsze badania terenu dały kolejne powody do radości: pod ziemią Cziatury znaleziono 160 mln ton (!) manganu, a także żelazo oraz znaczne pokłady tlenku, nadtlenku i węglanu manganu, które można było eksploatować komercyjnie. Wkrótce stworzono cały system wydobycia, a żeby łatwiej przewozić rudy do stalowni w Zestaponi, w 1872 r. wybudowano linię kolejową Tbilisi – Poti – Baku.
W 1905 r. produkcja manganu w Cziaturze wzrosła aż do 60% globalnego zapotrzebowania. Sam zakład nabrał szczególnego znaczenia zwłaszcza po rewolucji październikowej z 1917 r., ale jeszcze przed wybuchem I wojny światowej Gruzja zajmowała dzięki niemu pierwsze miejsce na świecie w wydobyciu i eksporcie manganu. Krajowa gospodarka, wprawdzie wspierana przez kapitał zagraniczny, kwitła w najlepsze.
Sierżant Koba
To, co z wierzchu wyglądało jak raj na ziemi, pod jej powierzchnią kryło jednak drugie, już nie tak wesołe oblicze. W kopalniach pracowało 3700 górników – harowali po 18 godzin dziennie, pod ziemią również spali i jedli, nie mieli ani gdzie porządnie odpocząć, ani gdzie się załatwić czy wykąpać.
Pokryte sadzą smoluchy Stalin zdołał przekonać do poparcia bolszewików. Nie przyszło mu to szczególnie trudno. „Sierżant Koba”, jak tu o nim mówili, w sprytny sposób zapewnił właścicielom kopalń ochronę przed złodziejami – przy okazji niszczył kopalnie tych, którzy odmawiali płacenia haraczu. Założył „czerwone oddziały bojowe” i uzbroił sprzyjających mu górników niemal po zęby. W ten sposób skromne górnicze miasteczko stało się głównym bastionem bolszewizmu w kraju (w latach 1918–1921 Gruzja była jedynym państwem demokratycznym z mienszewickim rządem, na czele którego stał polityk Noe Żordania).
Górnicy z Cziatury nie byli jednak w ciemię bici. Gdy w 1906 r. oddział Kote Canicadzego napadł na pociąg ze złotem, wiozący wynagrodzenie dla wydobywców manganu, rozpętała się dwugodzinna jatka, zakończona śmiercią żandarma i żołnierza, rabunkiem 21 tys. rubli, a następnie 55-dniowym strajkiem górników. Zażądali oni ośmiogodzinnego dnia pracy, zawieszenia nocnej zmiany i wyższych płac.
Cziatura – kolejki linowe
Tym, którzy zaglądają w gruzińskie zakamarki, Cziatura o wiele bardziej niż z kopalnią manganu kojarzy się z miejscowymi kolejkami linowymi. Wybudowano je w 1954 r., aby ułatwić dowóz górników do pracy. System kolejek funkcjonuje w miasteczku do dziś. Pomimo fatalnego stanu technicznego i licznych awarii, miejscowi korzystali z nich aż do 2019 roku. Przejechać się zardzewiałym wagonikiem, który wygląda jakby pochodził z Czarnobyla, mogli też turyści. Obecnie starych kolejek już nie ma, w ich miejsce pojawiła się nowoczesność.
To świetna rozrywka dla ludzi o mocnych nerwach i obniżonym pułapie lęku. To także nie lada gratka dla eksploratorów i miłośników urban exploring, którzy szukają tego typu opuszczonych miast, zrujnowanych, monumentalnych fabryk i postsowieckich budynków – kiedyś wzniosłych, dziś pokrytych patyną zapomnienia.
Gruziński urban exploring
Ekstremalne wyprawy są w Gruzji bardzo popularne. Pozwalają dotknąć przeszłości i odwiedzić wiele porzuconych miejsc, które niegdyś były potężne. Wiedziony tym, przyjechałem do Cziatury, żeby przejechać się legendarną kolejką i zobaczyć, gdzie dawniej pracowali i mieszkali górnicy. By zrozumieć świat, jaki tu kiedyś istniał, teraz uśpiony, czekający na innowacje technologiczne, których w Gruzji wciąż brakuje.
Wszystko trzeba by tu zbudować od nowa. To ogromne wyzwanie, logistyczne, finansowe, organizacyjne. Cały czas powtarzam jednak, że w Gruzji łatwo założyć działalność gospodarczą. Może kiedyś ktoś odważy się stworzyć tu fabrykę z prawdziwego, współczesnego zdarzenia i nowoczesną linię kolejową, bazującą na tej, która wozi mangan z Cziatury do Zestaponi, znanego przede wszystkim z lokalnej drużyny piłkarskiej?
Wystarczy zjechać z autostrady, z głównej trasy przez Przełęcz Suramską, by nie nadkładając zbytnio drogi, znaleźć się w takim ciekawym miejscu. Ciekawym i być może perspektywicznym biznesowo. Na pewno dostarczającym niezapomnianych wrażeń i zachęcającym do poszukiwania innych interesujących zakątków perły Kaukazu. Bo taka właśnie jest Gruzja – pełna niespodzianek wartych odkrycia.
Tamada Tour – Wakacje w Gruzji, Armenii i Azerbejdżanie